sobota, 11 lutego 2012

Janina Ochojska 1/2 (820)



Media stawiły się w pełnym składzie, wiadomo: Znana Osoba.



Wykład (była też młodzież z Gimnazjum nr 3 na Żwirki i Wigury) pomyślano jako
rozmowę pomiędzy panią Janiną a Janem Młynarczykiem o tym jak mądrze pomagać.
Bez latania helikopterem, bez natrętnego budzenia entuzjazmu a w ciszy i spokoju.
- Profesjonalnie.



Poruszyła mnie skromność i prostolinijność. Także namysł przed wypowiedzeniem
każdego zdania. Zaskoczyła mnie cicha skuteczność człowieka który wraz ze swoim
zespołem (80 pracowników!) i ponad setką stałych wolontariuszy przez 20 lat
swojej aktywności pomógł paru milionom ludzi.
- Powtarzam: paru milionom ludzi... .



Był taki moment który mnie poruszył szczególnie i wcale nie dlatego, że epatowano
aż nazbyt wzruszającymi historiami. To było wtedy kiedy uświadomiłem sobie,
że jestem w miejscu gdzie zaczyna się / kontynuowana jest mrówcza i mało
efektowna praca, w wyniku której za 15 lat (a może wcześniej?) będzie komu
kontynuować Dzieło.



Na prostych przykładach pokazywano nam jak mądrze pomagać innym. Tak
by ich od pomocy nie uzależniać zabijając kreatywność w trosce o własny los,
jak dawać wędkę - czasem sieć - a nie tylko ryby... .

Bez udziału polityków, bez zadęcia, bez licznych kamer i fajerwerków... .
Skutecznie.



Jestem człowiekiem od zdjęć.
Słowa są dla mnie ważne o tyle o ile podnoszą wartość informacyjną obrazków,
które zamieszczam. Tym razem jednak gorzko żałowałem braku dyktafonu.
Każde słowo (powtarzam każde słowo!) prowadzone w tej nieśpiesznej rozmowie
winno było zostać dokładnie przekazane dalej.

Póki co więc musi wystarczyć to, co robię i to że jestem tylko
człowiekiem od robienia zdjęć.
- Tylko tyle i aż tyle.

Czy - dzisiaj w dobie dewaluacji obrazu, gdy "każdy jest fotografem" - to wystarczy
aby komuś / w czymś pomóc?

Podziel się