Wstęp
Jakiś czas temu byłem na imprezie u p. Ciurusia (gospodarstwo agroturystyczne)
w Kaszczorku. I fakt ten sobie chwalę, chociaż nie cały czas. Na ciasnym poletku
pomiędzy ciasno ustawionymi reklamami a pomiędzy przeszkodami uwijało się sporo
pań i panów na koniach. Konie były piękne i panie też. O ile z paniami fotografowanie
szło mi nieźle (ach te amazonki!) to z "koniamy" szło gorzej. Albo one były za daleko,
albo ja byłem za blisko. ...i zawsze coś zasłaniało konia w skoku, stępie i kłusa.
- Nikt nie miał komfortu.
Rozwinięcie.
Oczami wyobraźni widzę ten sam typ imprezy na "Motoarenie". Oto na murawie
rozstawione są przeszkody. Bez tych (...) reklam! Siedzę sobie na trybunie i mam
widok jak na talerzu; jasno, klarownie i bezpiecznie mi jest. A obok mnie panie
w kapeluszach wielkich (z piórami) a zaaferowani gentlemani co raz to z plikami
kuponów po trybunach do kas biegają obstawiając zakłady.
- I kwiaty w butonierkach z wrażenia poprawiają.
Wiem co mówię, bo brałem aktywny udział w takiej imprezie na Dzikim Zachodzie.
Tylko, że trybun było tam więcej i przy nich nasza "Motoarena" to pokój dla lalek pana
Pikusia. Nikt jednak nie powiedział, że na naszą imprezę koniecznie królowa angielska
musi się meldować w abcugach.
- Nam wystarczy książę Karol, ewentualnie księżniczka Anna. Koniecznie każde
z nich, ze swoją liczną świtą, rojem dyplomatów i dworem.
Oczywiście nawet imprezy typu wyścigi zaprzęgów czy nawet rydwanów:-) by się mogły
na gołym żużlu odbywać! Skoro taka Płużnica potrafi... . A potrafi i to jeszcze jak!
Przekonywujący dowód wieloobrazowy jest tutaj:
obserwatortorunski.blogspot.com/2011/07/na-kon.html
Podsumowanie
Gdyby tylko takie imprezy na Motoarenie robić to sukces murowany mamy po
wielokroć w ciągu roku! Po pierwsze wielki świat do nas zjeżdża. Nie jacyś kibole
czy inni szalikowcy a prawdziwa arystokracja! Ze swoimi wypchanymi portfelami.
Impreza wielodniowa to i hotelarze by zarobili co nieco, a nie tylko lokalne piernikarnie.
Zeszłego lata zupełnie przypadkowo poznałem pewnego hobbystę z naszej okolicy
co dla przyjemności (sic!) trzyma kilkanaście koni i tyleż (naprawdę eleganckich!)
powozów.... . I z tego co wiem jest ich więcej takich oryginałów. Po Polsce się pokazują
a w Toruniu... . Powiadam Wam MOGĄ pokazać się w Toruniu.
- A co to nie mogę sobie być prorokiem we własnym mieście?
Gdyby co tantiemy za pomysł proszę przynosić w gotówce, której ostatnio mi
dolegliwie brakuje. W związku z uruchomieniem "Portretowni Toruńskiej"
specjalny obiektyw (nomen omen) portretowy muszę sobie dokupić.
Piszę to najzupełniej poważnie: jakoś Miasto nie zauważyło, że dookoła niego
jest "już ileś tam ileś tam" stajni z końmi wyścigowymi i do zaprzęgów.
- Powozarnie istnieją też.
Podzieliwszy się tą wiedzą tajemną koński pomysł
uprzejmie pod rozwagę poddaję
uprzejmie pozdrawiając
Obserwator Toruński
www.obserwatortorunski.pl
PS. Umówmy się, że gdyby powyższy pomysł któremuś z Ważnych Czytelników wydał
się nazbyt oderwany od życia to niech sobie dobrze pomyśli dwa razy zanim go skreśli.
- Coś z tą jawną niegospodarnością jednofunkcyjnego stadionu to trzeba zrobić!
Na obronę nie wystarczy jeden zapiewajło ściągnięty za takie pieniądze, że do
imprezy dopłacać trzeba!
W końcu żużel to sport niszowy i na świecie zanikający. Warto więc już dziś pomyśleć
o dywersyfikacji portfela ofert dla miejscowej i zagranicznej ludności "Motoarenę"
odwiedzającej.
- W przypadku wdrożenia mego genialnego pomysłu na czas imprezy można nawet
zmienić nazwę obiektu na "KONIOARENA" ;-)
A skąd tradycje konne w naszych okolicach?
Niektórym mogę udzielić s z c z e g ó ł o w e j informacji.
...ale to już za osobną opłatą.
Nie mogę przecież samą satysfakcją ciągle żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz