Gdzieś tam na Wąskiej, na Wąskiej ją spotkałem.
Zaskoczyła mnie swoim doskonałym ukryciem.
Z początku wziąłem ją nawet za innego drapieżnika.
Gdy przeniosła się na otwartą przestrzeń już było wiadomo co to za ptaszek!
Ku swojemu zdumieniu po południu spotkałem drugą na drugim końcu miasta
w podobnych zupełnie okolicznościach. Ledwie ją spostrzegłem, tak doskonale
ukryta była! Ta w odróżnieniu od porannej miała prosty dziób.
- Dziwne... .
To, że sójki potrafią doskonale naśladować dźwięki (nawet miauczenie kota
czy szczekanie psa!) to wiadomo, ale żeby zmieniać kształt dzioba :-)
piątek, 10 lutego 2012
Dwa spotkania (819)
Autor: Obserwator Toruński o 05:41
Etykiety: Garrulus glandarius, sójka żołędziówka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz