Parę dni temu było o kamienicy "Pod stokrotką".
Tutaj.
I do dzisiaj temat nie chce mnie opuścić.
Jestem człowiekiem który wychował się w cieniu wysokich sufitów, przy
prawdziwym piecu kaflowym, trójkątnym, z ozdobną koroną i "rurką"
do pieczenia jabłek. Na prawdziwych podłogach z desek się chadzało!
- I może dlatego patrzę teraz na ten Dom ze smutkiem.
Ze serdecznym żalem zaglądam w secesyjne okna szukając śladów dawnej
świetności, której ubywa z każdym dniem. Ornamenty oglądam uważnie
widząc wpatrzone we mnie oczy nadokiennych maszkaronów... .
I łezkę ronię nad drzwiami którymi kiedyś Oni - piękni i młodzi - chichocząc
cicho przemykali... .
Patrząc od podwórka wyobrażam sobie te wysokie pokoje... . Z boazeriami, stiukami
na sufitach. Jestem pewien, że ślady instalacji do gazowego oświetlenia są tam do dzisiaj!
I ciężkie drzwi obowiązkowo 3 metrowej wysokości, o klamkach ciepłych mosiężnie.
Ach, jakie tam muszą być piwnice! Gdybymż miał to szczęście pobyć tam
w środku... . Skrzypiącymi schodami chciałbym wolno wspiąć się do samych
strychów. Kurz dawnego czasu zobaczyć, stare cienie na ścianach odgadnąć.
- Nie obejrzę! ...bo nie jestem aż tak odważny, aby bez zgody właściciela
w świątyni minionego czasu buszować!
Serdecznie i szczerze zazdroszczę tym młodym gentlemanom!
Oni takich skrupułów nie mieli.
wtorek, 14 lutego 2012
Czas odchodzenia (823)
Autor: Obserwator Toruński o 05:22
Etykiety: Mickiewicza 20, willa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz