Na co dzień jestem z przyzwyczajenia daltonistą.
Z klapami na oczach mam szanse niczym koń widzieć tylko znaki drogowe.
I to tylko te jaskrawe!
Przemierzam więc swoje ostępy drobnym truchtem
z rzadka rozróżniając szczegóły mijanej w pośpiechu rzeczywistości.
I zdarza się (oj często zdarza się!) że pędu nabieram i - chociaż potykając się - wpadam jednak w ekscytujący aż do utraty tchu galop!
- Cóż za euforia... .
I nawet wtedy (o dobry Losie!) czasem kątem oka Coś / Kogoś zauważę.
(...)
Pani była jesiennie nostalgiczna,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca... .
Czy mogę zrobić zdjęcie?
- Zdjęcie? Ach tak! Proszę... .
środa, 17 marca 2010
Paryżanka (162)
Autor: Obserwator Toruński o 05:04 4 komentarze
Etykiety: wernisaż
Subskrybuj:
Posty (Atom)