Od razu pierwszego dnia poszedłem na polowanie. I nic! Nawet złamanego żubra nie było. Jeździłem tak od polany do polany, przepatrywałem znajome kąty i NIC.
Poszczęściło się dnia drugiego. Zobaczyłem go od razu jak stał sobie niczym wmurowany w polanę. I żuł.
W żadnym wypadku nie przeszkadzaliśmy sobie.
Ot, on spokojnie sobie podjadał...
...a ja mu dyskretnie w oczy zaglądałem. Dzieliło nas na pewno więcej niż 50 metrów - czyli odległość która dla zwierza jest komfortowa a i fotograf ma szansę coś tam zarejestrować.
Cisza była i spokój.
I wtedy przyszli ONI. Nie, nie zachowywali się jakoś tak dramatycznie. Tylko ten 50-metrowy dystans osobisty był przekroczony.
Żubr na nich się obejrzał i od razu wiadomo było, że to koniec sesji.
Niespiesznym krokiem odszedł do Wielkiego Lasu i tyle co go widziano... .
Spakowałem ekwipunek, ale jadąc z patrolową szybkością w kierunku Hajnówki nie traciłem czujności na to co się dzieje na poboczach.
Poszczęściło się dnia drugiego. Zobaczyłem go od razu jak stał sobie niczym wmurowany w polanę. I żuł.
W żadnym wypadku nie przeszkadzaliśmy sobie.
Ot, on spokojnie sobie podjadał...
...a ja mu dyskretnie w oczy zaglądałem. Dzieliło nas na pewno więcej niż 50 metrów - czyli odległość która dla zwierza jest komfortowa a i fotograf ma szansę coś tam zarejestrować.
Cisza była i spokój.
I wtedy przyszli ONI. Nie, nie zachowywali się jakoś tak dramatycznie. Tylko ten 50-metrowy dystans osobisty był przekroczony.
Żubr na nich się obejrzał i od razu wiadomo było, że to koniec sesji.
Niespiesznym krokiem odszedł do Wielkiego Lasu i tyle co go widziano... .
Spakowałem ekwipunek, ale jadąc z patrolową szybkością w kierunku Hajnówki nie traciłem czujności na to co się dzieje na poboczach.
I ta czujność się opłaciła! Szybkie uzbrojenie aparatu i można było utrwalać to krótkie z konieczności spotkanie. Mrok nadchodził.
A ON stał przy samej drodze na gęstniejący przy szosie tłumek nie zwracając najmniejszej uwagi.
Przyzwyczajony do ludzi zachowywał się godnie nie zauważając tych z długimi i krótszymi obiektywami... .
Tutaj nikt nie próbował go głaskać - każdy robił swoje.
Cisza była jeszcze większa gdy już większość aut odjechała.
- Tak, to był dobry dzień.