sobota, 21 września 2024

U przyjaciół w Tucholi (2340)

Otrzymane zaproszenie (nie bądź taki: PRZYJEŻDZAJ DO TUCHOLI!) oraz okno pogodowe sprzyjały podjęciu decyzji o być może ostatniej dłuższej trasie tego sezonu. A co mnie z Tucholą wiąże? Szczegółowy opis znajduje się TUTAJ:

...ale nie od razu do Tucholi dojechano! Po drodze był odpoczynek na stacji paliw z obowiązkowym doładowywaniem akumulatora. Pani Marzena (jak i pewien słuchacz) była ciekawa opowieści jakubowych, o których szczegółowo jest TUTAJ.

Akumulator po zeszłorocznej regeneracji daje radę zrobić setkę, ale nigdy nie wiadomo ile dzisiaj będzie trzeba przejechać... . Ulubione Chełmno było drugim pit stopem tego dnia.

Żeby nie było wątpliwości na czym jechano to oto zdjęcie do wiadomości potomności zamieszczam.

W przydrożnej restauracji o wdzięcznej nazwie "Rykowisko" też sobie odpoczywano również ładując akumulator. 
- Nie było musu, ale skoro można, to lepiej się zabezpieczyć.

Ryneczek w Tucholi przywitał mnie słynnymi z legend łabędziami.

A potem było spotkanie z przyjaciółmi w przeuroczej kawiarence "Łuczniczka".


Stylowo urządzone wnętrze zachęcało do odpoczynku i snucia opowieści i wspomnień.


Na uwagę zasługuje wystrój tego lokalu na który oprócz biedermeierowskich mebli składały się też obrazy Jana Bonawentury Ostrowskiego.

Ten łatwo rozpoznawalny artysta warszawski jest jednym z tych którego obrazy trafiają na prestiżowe aukcje sztuki.

UWAGA; Zobowiązuje się każdego turystę przybywającego choćby na krótko w Tucholi do odwiedzenia tego sympatycznego miejsca!

Czas szybko nam minął i końcowym akcentem było odwiedzenie kościoła pw. św. Jakuba w Tucholi.

Zauważywszy po drodze znak pamięci...

...w samym kościele jakubowym był czas na uspokojenie myśli.







Po pożegnaniu przyjaciół mogłem pogonić na odpoczynek.

A jak dokładnie wyglądał przejazd tego dnia? TAK: 


Podziel się