Trzeci dzień mojej jazdy to była niezapomniana wycieczka! Na powrocie były tak marne nawierzchnie, że nawet nie było siły ani pamięci by je uwiecznić! Raz była mączka piaskowa a raz coś na kształt ścieżynki wysypanej brukastym ceglanym tłuczniem.... . ŁOMATKO!
Obiecałem sobie, że (nie wiem czy dam radę w tym roku) przerobię tę trasę jeszcze raz, ale tym razem dokładnie dokumentując tragiczność nawierzchni.
Kiedy już zupełnie wypompowani w okolicach wioseczki (nomen omen) Gierkowo podjechałem do jakiegoś gospodarstwa aby upewnić się, czy aby na pewno dobrze jedziemy gospodarz odpowiedział nam był tak:
Kiedy już zupełnie wypompowani w okolicach wioseczki (nomen omen) Gierkowo podjechałem do jakiegoś gospodarstwa aby upewnić się, czy aby na pewno dobrze jedziemy gospodarz odpowiedział nam był tak:
"Panie, ja to już zupełnie nie rozumie czego ci ludzie po takiej marnej drodze jeżdżo! Tych na rowerach to tu je pełno, więc na pewno dobrze jedzieta."
PS. W ten sposób zakończyłem z przytupem moją trzydniówkę na 280 kilometrze :-)
PS. W ten sposób zakończyłem z przytupem moją trzydniówkę na 280 kilometrze :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz