Strony

niedziela, 27 października 2024

Trasa kanoniczna: Jesienny jar (2353)

Trasy się powtarzają! Ciągle i stale. Czasami gdy dopadnie człeka ochota na rowerowe pojeżdżenie to problemem staje się odpowiedź na pytanie: ALE DOKĄD?

W takim wypadku należy skorzystać z którejś trasy kanonicznej.

Krótki przegląd i jest decyzja: jedziemy do Leszczowego Jaru z obowiązkowym odwiedzeniem Zamku Bierzgłowskiego!

...bo jeśli już jest potrzeba tam trafić to jesień jest do tego doskonałym pretekstem.

Trudno na tak często odwiedzanej trasie znaleźć coś wstrząsająco nowego.

Odwiedza się wiec takie miejsca jak starych przyjaciół po to żeby pogadać czy powspominać.

Bywało się tutaj niejeden raz.






A sam Leszczowy Jar jaki jest? 
- Każdy widzi!



POLECAM.


wtorek, 22 października 2024

Słowo się rzekło (2352)

W przeczuciu uciekającej pogody na jeżdżenie - mając w pamięci daną sobie  obiecankę - wyruszono samopas do Ostromecka.

Trasa jak trasa: ani ciężka ani łatwa.

Dojechałem nawet nie wiadomo kiedy... .

Trochę snucia się wokół pałacu - no kiedyś i gdzieś trzeba te kanapki zjeść - i czas było wracać.









Wszystko było w najlepszym porządku a co najważniejsze: pogoda dopisała!




No i była okazja powtórzyć przejazd aby danemu sobie przyrzeczeniu stało się zadość. Wszak: verbum nobile debet esse stabile.

Mijane pejzaże przydawały frajdy przejazdowi.

Pokazanie się ścieżki rowerowej najpiękniejszej w Polsce (całkowicie z dala od szos!) potraktowane zostało jako należna nagroda.



Trochę za łatwo mi to poszło! Nawet uwzględniając to, że na elektryku, który dodaje - przy moim stylu jeżdżenia i pokonywanych nawierzchniach - ok 30% mocy okazało się, że całość została zniesiona nadzwyczaj lekko.


Nawet już będąc w Toruniu pobuszowałem jeszcze na osiedlu nie mogąc nacieszyć się jazdą w tak piękny dzień!

Chyba powinienem wrócić do roweru analogowego, skoro nadal marzy mi się być dobrze przygotowanym do następnego sezonu. Wiadomo dlaczego.

czwartek, 3 października 2024

Tykocin 2/2 (2351)

Po opuszczeniu Synagogi - dwie ulice dalej - znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie.

Uchylono nam malutkiego rąbka z wielkopańskiego świata. Jakoś mało nas obeszła ta sława i chwała wielkiego rodu magnackiego.








Husaria to oczywiście coś innego!


















I naraz... zmiana epoki, nastroju i dekoracji! No nie byliśmy przygotowani na tak radykalną - bez ostrzeżenia - zmianę klimatu.

Nasze zwiedzanie przeszło z Muzeum do Lokalnej Izby Tradycji, gdzie (ponad wszelką wątpliwość cenne) eksponaty walczyły o uwagę zwiedzających.