Każdy ma jakiś taki zakamarek, szufladę czy szafkę pełną rzeczy co to ni przypiął ni przyłatał. To nawet nie są przydasie. U mnie (nie wyrzekając się szuflady w biurku!) taką rolę pełnią niektóre zdjęcia.
Rozproszone na dyskach czy w chmurze leżą bezczynnie, bezrobotne i kurzą się bez opamiętania. Właściwie to powinienem je usunąć przez brak dla nich zastosowania, gdyż nie ilustrują czegoś szerszego, ale jakoś tak trudno było mi je ciachnąć... .
Są pojedyncze jak ta papierówka. Ktoś kto nie ma krewnych na wsi ze starym sadem nie wie nawet co to jest. A to taka przepyszna i absolutnie niehandlowa, stara odmiana jabłek.
Ten okres pyszności jest u nich tak krótki, że żaden handlowiec nie wprowadzi ich do obrotu. Niemniej jednak można czasem taką odmianę upolować na targowisku.
- I wtedy jest szansa na pyszną drożdżówkę!
I wtedy można zaszaleć jadąc nowa linią tramwajową JAR. Jak wiadomo jest to nazwa zakazana :-) Mimo ogólnego nielubienia ruskich wojsk w naszem miasteczku (które za komuny tu bytowały) nazwa się przyczepiła do tego prawie 4-tysięczego osiedla przed chwilą wybudowanego w okalających od północy toruńskich lasach.
Ta zieleń śródtorowa. tłumi hałas tramwaju, nie sprzyja kurzeniu się i estetycznie jakoś tak lepsza od gołych torów jest. Dlatego też - ku potomności - zachowałem ją, bladą zieleń tą.
TRUSKAWKI: zawsze kiedy pojawiają się u nas w domu to jest z nami także Wojciech Młynarski i Hanna Banaszak. ZAWSZE.
W 70' 50" - jest TO wykonanie.
I na tym kończy się story o tym, że czasami tak trudno pozbyć się rzeczy czy zdjęć pojedynczych, (chwilowo) nie pasujących do ogółu. Mimo wszystko warto jednak podejmować próbę! Podsumowaniem niech będzie ta karteczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz