Z kronikarskiego obowiązku zawiadamiam, że w dniu 24 czerwca pojechano sobie do Daglezjowego Dworu. Pierwotny plan zakładał odwiedzenie pewnego legendarnego miejsca, ale okazało się, że gospodarzom się odwidziało (mieli prawo i z tego skorzystali!) stąd musieliśmy zrezygnować z dobrze napoczętej już trasy.
Zapasowy cel podróży spełnił nasze oczekiwania ale com się nakopali w laskach / piaskach to było nasze :-)
Pojawił się po raz kolejny problem z nawodnieniem. Nawet spożycie dodatkowego napoju 0% nie poprawiło sytuacji. Chyba było już za późno.
Przydałby mi się kontakt z jakimś lekarzem sportowym lub chociażby z dietetykiem... . Mimo iż ta "Perła" jest zero procent coraz bardziej jestem zdystansowany od chmielowego rozwiązania.
- Licho nie śpi i lepiej go nie kusić.
Najprawdopodobniej już przed wyjazdem trzeba być dobrze nawodnionym. Przez to niedopicie trasa okazała się nadzwyczaj ciężka i następująca noc po niej także.
- Wnioski, wnioski należy wyciągnąć! (Ktoś ma jakieś podpowiedzi?)
Do tej chemii zaklętej w tabletkach też nie jestem całkiem przekonany... .
A jak krótka była ta trasa? Odpowiedź znajduje się TUTAJ.
Przydałby mi się kontakt z jakimś lekarzem sportowym lub chociażby z dietetykiem... . Mimo iż ta "Perła" jest zero procent coraz bardziej jestem zdystansowany od chmielowego rozwiązania.
- Licho nie śpi i lepiej go nie kusić.
Najprawdopodobniej już przed wyjazdem trzeba być dobrze nawodnionym. Przez to niedopicie trasa okazała się nadzwyczaj ciężka i następująca noc po niej także.
- Wnioski, wnioski należy wyciągnąć! (Ktoś ma jakieś podpowiedzi?)
Do tej chemii zaklętej w tabletkach też nie jestem całkiem przekonany... .
A jak krótka była ta trasa? Odpowiedź znajduje się TUTAJ.