Trasa Toruń - Wąbrzeźno przez Płużnicę. Pada mokry śnieg, powiewa lekki mroźny wiaterek. W aucie ogrzewanie pracuje równie intensywnie jak wycieraczki.
Na 10 km przed Wąbrzeźnem - w okolicach miejscowości Czaple - zamajaczyła jaskrawo - żółta kurtka rowerzysty.
- A szanowny pan to dokąd na tym rowerze, w taką pogodę?!
- Ja to proszę pana do Wąbrzeźna dymam. Morsować! - Szczęka mi z wrażenia opadła i zdjęcia na dowód nie zrobiłem, albowiem zimno było i wiało.
Na 10 km przed Wąbrzeźnem - w okolicach miejscowości Czaple - zamajaczyła jaskrawo - żółta kurtka rowerzysty.
- A szanowny pan to dokąd na tym rowerze, w taką pogodę?!
- Ja to proszę pana do Wąbrzeźna dymam. Morsować! - Szczęka mi z wrażenia opadła i zdjęcia na dowód nie zrobiłem, albowiem zimno było i wiało.
W moich planach nastąpiła lekka zmiana . Po załatwieniu najpilniejszych spraw już parę minut po trzynastej byłem na plaży, aby na własne oczy zobaczyć to co mi obiecano.
- I zobaczyłem wszystko a nawet więcej.
Na moją wyraźną prośbę ujawnił się za to znajomy Pan Rowerzysta.
A pozostali morsowie w zimniej wodzie jak wmurowani trwali.
Cały czujny zauważyłem, że drugie wejście do jeziornej toni (sic!) zaczęło nieco dolegać. Zszokowany fotografowałem nadal mimo, że klawiatura mokra i nie dawała się obsługiwać.
Radosne pluskanie nie zdołało mnie przekonać, że pływanie w takiej lodowatej wodzie to radość, szczęście i sama frajda tylko.
...podziękowałem, żegnany uważnym spojrzeniem. Pobiegłem czym prędzej do samochodu.
Zimno mi było!
- I zobaczyłem wszystko a nawet więcej.
Niektórzy morsowie skromnie odwróceni dali się sfotografować.
A pozostali morsowie w zimniej wodzie jak wmurowani trwali.
Trochę zmarzłem próbując coś tam - kogoś tam sfotografować.
Deszcz nadal padał i wiaterek chłodnawy zawiewał...Deszczyk ze śniegiem nie odpuszczał a i ja czując unikalność chwili nie odpuszczałem też.
Pełen wdzięczności za poświęcony mi czas...
Zimno mi było!