Strony

czwartek, 31 sierpnia 2023

Nieudany Aleksandrów (2293)

Druga wyprawa do Aleksandrowa rozpoczęła się jak w powiedzeniu, że niekiedy "miłe są złego początki".

Dzikości Małej Wisełki - na złość Krzyżakom wykopanej - nie mogłem się nacieszyć.

Dzień zapowiadał się pięknie to i można sobie było pozwolić na zachwyty przyrodnicze dłuższe niż tylko szybkie odnotowanie trzecim okiem.

Wyjazd z Miasta był po prostu przyjemny. Słonecznie i do samego Czernikowa ścieżki, ścieżki i ścieżki rowerowe. I do tego wygodnie szeroka E75 z budzącym zaufanie odpowiednio szerokim poboczem.

To miejsce od dawna chciałem odwiedzić!

Była więc chwila odpoczynku i zadumy. Ta katastrofa ma i dla mnie osobiste znaczenie. Miałem tym pociągiem wyruszać z Torunia do którego ostatecznie skład nie dotarł. Jak dziś pamiętam zdezorientowane tłumy na Dworcu Głównym, płaczące kasjerki od których nie można się było niczego dowiedzieć... . 

Zatopiony w myślach i mimo wszystko pogodnie znosząc kapanie z nieba skręciłem za szybko, nie tam gdzie trzeba.

No i już w pełnym deszczu pojechano wzdłuż torów taką oto drogą.

Nieco wyasfaltowania w okolicach stacji Otłoczyn poprawiło nastrój tak samo jak słabe, bo słabe (ale jednak!) przebłyski słońca. 

Tylko ten chłodnawy wiaterek psuł nastrój.

Popas przy sympatycznym pałacyku aleksandrowskim był prawie romantyczny.

Pomny drożyzny podczas poprzedniego pobytu naładowałem się domowymi kaloriami prawie na zapas. Tak to z energią ruszyłem w Miasto poznawać je!

Parafialny kościół był otwarty chociaż zamknięty. 

Krata w drzwiach pozwoliła mi tylko trochę zajrzeć do środka.
- Dobre i to!

Po opuszczeniu świątyni okazało się, że nie tylko leje deszczem, ale i duje zimnem. Tym sposobem plan się zmienił i zarządzono: zamiast poznawania miasta Aleksandrów Kujawski natychmiastowy powrót do Torunia.

Jeszcze się opierałem, bo jakże to tak ledwie dojechano a już koniec? Nasilający się deszcz wymył mi z głowy jakikolwiek sajtsiing. I basta!

Nawet zapraszająco otwarta brama do lasu nie była w stanie odwrócić mych powrotnych myśli albowiem LAŁO.

Popatrując na ruch autostradowy miałem lekki żal do pogody a także do siebie, do prognoz pogodowych i  rozpalonych oczekiwań.

W okolicach kościoła parafialnego w Otłoczynie gorzkie rozważania mi już przeszły.
- Po prostu: czasami trzeba odpuścić!

A potem już było kolejne spotkanie z Małą Wisełką, której stanowczo nie poświęcam (jako i samej Kępie Bazarowej) należnej uwagi. 
- Trzeba to zmienić na lepsze!

Wracając z trasy złożono hołd wiadomo Komu. Przecież rocznicę kopernikańską nadal mamy! 

czwartek, 24 sierpnia 2023

Byłem na stacji Zagubin (2292)

Dręczył mnie ten Aleksandrów (bardzo) Kujawski potrzebą odwiedzenia go od dawna.

No bo jakże to tak: ledwie małe kilkadziesiąt kilometrów oddalon od Torunia jest a ciągle tak mało znany!

W końcu czując na karku oddech zbliżającej się jesieni w podróż wyruszono szukając bezpiecznego dojazdu doń.

Pałacyk Trojanowskich (teraz tam jest szkoła ogrodnicza czy coś podobnego) robi miłe wrażenie swą konstrukcją. 

W przyległym parku można na ławeczce obok-stawowej spokojnie sobie po trudach podróży odpocząć.

Trzecią niewątpliwa atrakcją A.K. jest Dolina Szwajcarska. Hucznie brzmiąca nazwa jak na taki mały areał, ale czego się nie robi żeby.
- No właśnie.

Tak naprawdę to jest obiekt przyrodniczy na miarę naszego ulubionego Jaru Leszczowego.

Nie wyobrażam sobie aby w tym miasteczku być i Doliny Szwajcarskiej nie odwiedzić. To jest aleksandrowski MUST.

Głodno mi było więc nieopatrznie trafiłem do restauracji. 

Zamówiony obiad był przepyszny, ale chyba zasobność mojego portfela pomylono z zamożnością byłych właścicieli Trojanowa.
- Nie użalam się! Stwierdzam tylko nieodpowiedzialny a własny brak sakramentalnego przed posiłkiem pytania: A za ile? 

Kolejną niewątpliwą atrakcją Aleksandrowa jest jego dworzec kolejowy.

Kiedyś był to najdłuższy dworzec w EUROPIE! A z jakiej okazji go tak długiego pobudowano?! To już sobie proszę samemu wyguglać!

Skromny kościółek należący do Parafii Przemienienia Pańskiego zauważono ledwie trzecim okiem przy innej okazji obiecując sobie poświęcić mu więcej uwagi.




O powyżej pokazanych rzeczach oczywistych się nie mówi więc zbliżono się do aktywnego rzeźbiarstwa kolejowego. Gorąco było więc tą instalację kojąco odnotowano całym organizmem.

Obecnie - widoczny tu - dworzec dzieli się na dwie części. Ta zrujnowana część ma swoich ludzkich lokatorów,  którzy wkrótce zostaną z niej wykwaterowani. Jak zostałem poinformowany PKP od Miasta przejmuje cały obiekt, bo biedne Miasto nie ma pomysłu co z tym dworcem zrobić. PKP ponoć pomysł ma, ale czy na jego realizację zdobędzie pieniądze?!

Póki co w centralnie odnowionej części dworca co jakiś czas coś się dzieje.
 
Drodzy Obserwatorzy Obserwatora! W poczuciu obowiązku Wasz wścibski korespondent podlizał się do kogo trzeba i...wpuszczono go na Salon!

Akurat przygotowania do Koncertu się odbywały.




Wróciwszy do kolejowej rzeczywistości pięknie przerwane zwiedzanie Aleksandrowa kontynuowano w kierunku Łazieńca.

Po drodze pokusiło mnie z widocznym skutkiem odwiedzenie Ogródków działkowych OAZA.

Mocno zagospodarowane te działki mają na wyposażeniu urokliwe oczka wodne i widowiskowe elementy małej architektury działkowej.
 
Czy użyto słowa Łazieniec?! YES! Trzeba więc wytłumaczyć Osobom Nieznającym, że to jest artystyczna dzielnica Aleksandrowa Kujawskiego. Że co?! Że przesadziłem? ANI TROCHĘ. tam przecież mieści się dom rodzinny Edwarda Stachury.

  
Stosowna tablica o tym informuje i łatwo trafić tam.

Przy okazji okazało się, że pod pojęciem artystycznego Aleksandrowa nie tylko dom, panastachurowa poezja i proza się mieszczą. Nie przesadzam, ale zaskoczyło mnie ileś tych napłotnych galerii fotograficznych!

Dodatkowo wyjaśniło się, że Łazieniec nie tylko szczyci się punktem kulminacyjnym jakim jest dom Pana Edwarda.

Wspomniane galerie napłotne (200 zdjęć 8 autorów)  doprowadziły mnie do...





...do miejsca centralnego jakim jest...


...Biała Lokomotywa. Znaczy się chodzi o tej literackiej lokomotywy namacalny symbol. 

Postawiona została przy stacji Zagubin, - który jak dopiero niedawno się dowiedziałem - jest niczym innym jak tylko poetycką nazwą Łazieńca.


Jak widać byłem jeszcze przed Miejskim Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim, ale o tym ważnym miejscu będzie innym razem.

Czując w kościach miniony dzień - a wesoło pedałując - pogalopowałem do domu. I jak widać nie obyło się bez powitania z Miastem na panoramę Jego patrząc.