Ostatni dzień naszej peregrynacji - po śnie twardym jak bazalt - okazał się być nieco (ale tylko trochę!) bardziej łaskawy.
Też sobie wiało i dmuchało.
Podjazdy - na nieutrwalonych szutrowych górkach - wyciskały ostatnie siły... . Czego się jednak nie robi by pojechać na (jak się później okazało) wątpliwe skróty :-)
I było tak samo porywiście także na wichrowym wzgórzu, gdzie pod pretekstem zrobienia zdjęcia próbowałem złapać oddech... .
Imponujące ruiny zamku w Papowie Biskupim przywitane zostały jako zapowiedź rodzinnego miasta...
...i kolejna okazja do odpoczynku.
Kto tam jeszcze nie był niech nadrobi tą wstydliwą zaległość.
Też sobie wiało i dmuchało.
Podjazdy - na nieutrwalonych szutrowych górkach - wyciskały ostatnie siły... . Czego się jednak nie robi by pojechać na (jak się później okazało) wątpliwe skróty :-)
I było tak samo porywiście także na wichrowym wzgórzu, gdzie pod pretekstem zrobienia zdjęcia próbowałem złapać oddech... .
Imponujące ruiny zamku w Papowie Biskupim przywitane zostały jako zapowiedź rodzinnego miasta...
...i kolejna okazja do odpoczynku.
Kto tam jeszcze nie był niech nadrobi tą wstydliwą zaległość.
Jest co oglądać - jest się czym zachwycać!
To miejsce jest - jak na miarę możliwości gminy - doskonale zagospodarowane.
Toi-toi czyściutki tam nieskazitelnie a nawet z bieżącą wodą i czymś tam jeszcze. Gdy odpoczywaliśmy serwisowano właśnie ławy i stoły, przycinano trawkę... .
Również i z tego względu zachęcam do odwiedzenia tej niegdyś wspaniałej kamiennej warowni.
Mimo naglącego czasu odwiedziliśmy kościół pw. św. Mikołaja w Papowie Biskupim.
Gdzieś w okolicach Chełmży znaleziony na szosie zaskroniec (a nie żaden jadowity wąż jak twierdzono!) został litościwie wyekspediowany w pobliskie chaszcze.
- A niech sobie żyje gad jeden!
Jakby nam było mało kilometrów zdecydowano o objechaniu Jeziora Chełmżyńskiego.
Czego się to robi aby odwiedzić ulubione Zalesie!
- Odpoczywało się tam także.
To miejsce jest - jak na miarę możliwości gminy - doskonale zagospodarowane.
Toi-toi czyściutki tam nieskazitelnie a nawet z bieżącą wodą i czymś tam jeszcze. Gdy odpoczywaliśmy serwisowano właśnie ławy i stoły, przycinano trawkę... .
Również i z tego względu zachęcam do odwiedzenia tej niegdyś wspaniałej kamiennej warowni.
Mimo naglącego czasu odwiedziliśmy kościół pw. św. Mikołaja w Papowie Biskupim.
Gdzieś w okolicach Chełmży znaleziony na szosie zaskroniec (a nie żaden jadowity wąż jak twierdzono!) został litościwie wyekspediowany w pobliskie chaszcze.
- A niech sobie żyje gad jeden!
Jakby nam było mało kilometrów zdecydowano o objechaniu Jeziora Chełmżyńskiego.
Czego się to robi aby odwiedzić ulubione Zalesie!
- Odpoczywało się tam także.
Tak to było na czterodniowej pielgrzymce do Pelplina - dawnej duchowej stolicy Ziemi Chełmińskiej. Dzisiaj to nadal siedziba biskupia oraz Seminarium Duchownego, którego tym razem nie udało się odwiedzić.
- Cieszmy się, bo to będzie kolejny powód dla którego warto przynajmniej jeszcze raz odwiedzić Pelplin!
- Cieszmy się, bo to będzie kolejny powód dla którego warto przynajmniej jeszcze raz odwiedzić Pelplin!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz