Poranne ablucje, pakowanie się i o 10-tej przeniosłem się do sąsiedniego mieszkania czyli do domu wietnamskiej rodziny.
- Zostałem tam zaproszony na dzisiejszy nocleg.
- Zostałem tam zaproszony na dzisiejszy nocleg.
Noc w herberdze przebiegła spokojnie, ale czuję jak bardzo potrzeba mi tego kolejnego dnia, niedzielnego wypoczynku.
Po zdaniu kluczy od schroniska, przestawieniu roweru i przeniesieniu bagaży na nowe miejsce pogalopowałem do katedry. Msza była piękna!
Celebrację uświetniły potężne dźwięki organów oraz chór. Wspaniała akustyka katedry, podniosłe pieśni rekompensowały mi brak rozumienia wygłaszanych kwestii.
Niemniej jednak msza była dziwna, bo dwuczęściowa. Po pierwszej części pastor wyszedł i pożegnał kilkunastu ludzi którzy wyszli. Potem wrócił i kontynuował nabożeństwo. Najważniejszym akcentem była komunia pod dwoma postaciami. Opłatek wydawano do ręki. Wino wydawano w malutkich szklaneczkach.
Celebrację uświetniły potężne dźwięki organów oraz chór. Wspaniała akustyka katedry, podniosłe pieśni rekompensowały mi brak rozumienia wygłaszanych kwestii.
Niemniej jednak msza była dziwna, bo dwuczęściowa. Po pierwszej części pastor wyszedł i pożegnał kilkunastu ludzi którzy wyszli. Potem wrócił i kontynuował nabożeństwo. Najważniejszym akcentem była komunia pod dwoma postaciami. Opłatek wydawano do ręki. Wino wydawano w malutkich szklaneczkach.
Po zakończeniu obydwu części mszy pastor wyszedł i żegnał się ściskając serdecznie rękę każdego parafianina. Z prawej strony stał kwestor zbierający datki do okrągłej słomianej miseczki. W pewnym momencie pojawił się młody człowiek który został oddelegowany do przystawienia mi pieczątki w kredenciale.
Podczas posiłku u wietnamskiej rodziny nie udało mi się uzyskać przepisu na przepyszne danie mięsne które zostało zaserwowane w dwóch postaciach. Okazało się, że jest to twórczość kulinarna Mamy która nigdy nie została zapisana.
Po posiłku szybko schowałem się na poddasze. Pokoik był wyjątkowo schludny, czyściutki i zadbany. To miejsce sprzyjało prawdziwemu odpoczynkowi. Byłem tak zmęczony, że obiecałem sobie nie wykonywać żadnego nadmiarowego ruchu. Wliczałem w to nawet chodzenie po schodach.
01 wt: Toruń - Zgorzelec (0/0)
02 śr: Zgorzelec - Bautzen 54/82
03 cz: Bautzen - Königsbrück 44/88
04 pt: Königsbrück - Strehla 52/64
05 sb: Strela - Wurzen 42/46
06 nd Wurzen - Wurzen (00) = 280 km
Zaplanowano też Drogę przez Niemcy co około 50 km.
07 pn Wurzen - Lutzen 50km
08 wt Lutzen - Bad Sulza 53km
09 śr Bad Sulza - Erfurt 50km
10 cz Erfurt - Eisenach 56km
11 pt Eisenach - Vacha 33km
Z Wurzen do Vacha czyli do końca Drogi Ekumenicznej zostało jeszcze 241 km.
Skołowany ustalaniem minionych faktów i planowaniem przyszłych poszedłem na kebaba. Pół godziny potem zostałem zaproszony na kolację. Z jedzenia nie skorzystałem, ale była końcowa rozmowa. Wymieniliśmy się adresami, obiecałem wysłać kartkę z ostatniego dnia kolejnego etapu mojej pielgrzymki.
Podczas posiłku u wietnamskiej rodziny nie udało mi się uzyskać przepisu na przepyszne danie mięsne które zostało zaserwowane w dwóch postaciach. Okazało się, że jest to twórczość kulinarna Mamy która nigdy nie została zapisana.
Po posiłku szybko schowałem się na poddasze. Pokoik był wyjątkowo schludny, czyściutki i zadbany. To miejsce sprzyjało prawdziwemu odpoczynkowi. Byłem tak zmęczony, że obiecałem sobie nie wykonywać żadnego nadmiarowego ruchu. Wliczałem w to nawet chodzenie po schodach.
Czas upływał mi także na mozolnym podsumowaniu dotychczas przemierzonej Drogi.
Pierwsza liczba dotyczy planowanej ilości kilometrów a druga to faktycznie przejechane odległości.
01 wt: Toruń - Zgorzelec (0/0)
02 śr: Zgorzelec - Bautzen 54/82
03 cz: Bautzen - Königsbrück 44/88
04 pt: Königsbrück - Strehla 52/64
05 sb: Strela - Wurzen 42/46
06 nd Wurzen - Wurzen (00) = 280 km
Zaplanowano też Drogę przez Niemcy co około 50 km.
07 pn Wurzen - Lutzen 50km
08 wt Lutzen - Bad Sulza 53km
09 śr Bad Sulza - Erfurt 50km
10 cz Erfurt - Eisenach 56km
11 pt Eisenach - Vacha 33km
Z Wurzen do Vacha czyli do końca Drogi Ekumenicznej zostało jeszcze 241 km.
Skołowany ustalaniem minionych faktów i planowaniem przyszłych poszedłem na kebaba. Pół godziny potem zostałem zaproszony na kolację. Z jedzenia nie skorzystałem, ale była końcowa rozmowa. Wymieniliśmy się adresami, obiecałem wysłać kartkę z ostatniego dnia kolejnego etapu mojej pielgrzymki.