Ten Grudziądz chodził mi po głowie od dawna. Onieśmielała mnie jednak odległość i dawne wspomnienia. Pamiętam to miasto jako czyste chociaż zaniedbane i niedoinwestowane. Te widowiskowe acz zmurszałe spichrze, te kamienice ze śladami kul od czasów wojny... .
- Zamiast zajmować się czymś pożytecznym, ale mając świadomość uciekającego lata wreszcie wyruszono!
Po drodze (wcześniej przywitawszy się ze Shrekiem) natrafiono na Płużnicę. Sprawdziło się stare przysłowie, że jak na wiosce nie ma nic ciekawego to ciekawy zawsze jest kościół (jeśli jest) i cmentarz.
To datowanie zawsze kojarzyłem z kolejną renowacją, a faktycznie to jest data budowy tej neobarokowej wieżycy! Wcześniejsza była drewniana i w uwidocznionym roku ówczesny proboszcz pobudował tą murowaną dobudówkę.
No przyciężkawą ta wieża wygląda i jakoś tak niepasująca do gotyckich murów jest.
- No ale skoro jest to... jest!
Zaciekawiła mnie ta kropielnica cichutko sobie stojąca w kruchcie. Znaki na niej jakby runiczne, bezbożnie sugerują na jej (być może) pogańskie jeszcze korzenie.
Czy na pokładzie jest historyk, który mógłby opowiedzieć zapewne fascynującą historię tego ciekawego elementu wyposażenia kościoła?!
Czy na pokładzie jest historyk, który mógłby opowiedzieć zapewne fascynującą historię tego ciekawego elementu wyposażenia kościoła?!
Pedałując raźno dalej przejechano tereny nadzwyczajnej piękności, których w tamtych płaskich okolicach wcale się nie spodziewano.
I wtedy wjechano do Grudziądza! Przywitała mnie wypasiona ścieżka rowerowa, która jak się potem doczytałem jest fragmentem większej rowerowej infrastruktury Miasta.
Żądny zobaczenia Bramy Wodnej brnąłem przez Grudziądz, który został rozkopany na kilka metrów w głąb! Sądząc po rozmiarach inwestycji drogowych, to na miasto runęła lawina pieniędzy przywracając Grudziądz do stanu używalności, czego można się spodziewać za jakiś czas.
UWAGA! Ogromnego zakresu prac budowlanych, zerwanych nawierzchni, gigantycznych wykopów nie dokumentowano, bo jest to temat na inną niż moja a osobną relację.
Po pokonaniu licznych przeszkód, których na przekór nie pokazuję dotarto w okolice Starego Miasta. O tym jak zachwycające jest to teraz miejsce można się przekonać nawet na podstawie tych paru zdjęć.
Jest tu gdzie zaczerpnąć świeżego powietrza, nacieszyć oczy rozległymi widokami, jest gdzie pospacerować... .
Odnowione spichrze cieszą i cieszą a prowadząca do nich Brama Wodna wprost zachwyca urodą swą.
Nie mogło się obyć i bez ułanów grudziądzkich. Z uwagi na rubaszny wydźwięk nie zacytuję żurawiejki (a co to jest?!) grudziądzkiego wojska. Z tym większą przyjemnością pomagam rozszyfrować napis na tym pomniku:
Bo serce ułana gdy położysz je na dłoń
Na pierwszym miejscu panna
A przed nią koń!
A potem była wesoła zapowiedź dożynek w Wiewiórkach. Pozdrawia się spożywców piwa w miejscowym sklepiku!
Bo serce ułana gdy położysz je na dłoń
Na pierwszym miejscu panna
A przed nią koń!
Gen Bolesław Wieniawa - Długoszewski.
Ostatnim akcentem był rzut oka na pomnik stojący na rynku. Nie udało mi się dowiedzieć komu jest poświęcony (brak tablicy!) trzeba więc będzie poszperać i... jeszcze raz przyjechać!
W Dębieńcu zaciekawiła mnie kaplica nad stawem z pięknie kutą bramą. Sam pałac okazał się niedostępny (własność prywatna pilnie strzeżona!). Później i tak uznałem go za nieinteresujący z uwagi na nieładną eklektyczność.
A potem była wesoła zapowiedź dożynek w Wiewiórkach. Pozdrawia się spożywców piwa w miejscowym sklepiku!