A po co zachciało mi się tam pojechać?! Ano po drodze jest co oglądać, jest co się przydarzyć! Przyroda zdarza się tam niebanalna i dzika miejscami.
Jeśli więc rowerem do Fordon / Bydgoszczy to lewobrzeżem jest ciekawie! Niemniej na niektórych odcinkach trzeba zwalniać...
...inne drogi są całkowicie nieprzejezdne. Ale nie dla wszystkich! Sprawdzać trzeba i wtedy okazuje się, że nie wolno jechać ale można :-) Lokalny wyścig kolarski był wtedy i całe kilometry zostały wyłączone z normalnego ruchu.
Jako przedstawiciel tego drugiego ruchu zostałem upoważniony do przejechania zablokowanego odcinka co zrobiłem z radością i (ze względów bezpieczeństwa) lewą stroną.
Strażacy przepuszczali przez bronione odcinki bezproblemowo a i Policja Państwowa przeszkód nie tworzyła tylko uważnie przyglądając się samotnemu cykliście... .
Po drodze - ku mojemu zdziwieniu - okazało się, że są jeszcze ludzie dobrowolnie chodzący piechotą! Mało tego jako zrzeszeni robią to regularnie. Uprzejmie pozdrawiam Klub Turystyki Pieszej "Horyzont" ze Solca Kujawskiego.
A samo miasteczko zaskoczyło mnie imponującymi budowlami i pewnością tego, że warto tam częściej i bardziej celowo wracać na zapoznanie się.
Okolice miasta Bydgoszcz co raz przypominały swoimi pejzażami, że warto (WARTO!) tam częściej bywać a już chociażby dla pięknych widoków.
Przy tym mostku czujny wzrok dyżurującego policjanta wodnego zatrzymał mnie w miejscu! No, miałem przestępczą myśl :-) aby przekraść się onym mostkiem co by drogę na Fordon mieć skróconą.
- Się nie udało.
Nieudokumentowane spotkanie dwóch wesołych cyklistów z Torunia było miłym akcentem dla tego odcinka.
Potem było postindustrialnie i nadal przyrodniczo. Oprowadzany przez cyklistkę, panią R. (cóż za miłe spotkanie!) doświadczyłem odrobinę Fordonu w nieoczekiwany dla mnie sposób.
A sam Fordon zastałem w radykalnej przebudowie. Co więcej, miałem możliwość zapoznania się z nieznaną dla mnie dotąd przeszłością Fordonu.
KUCZKA, bo to właśnie o nią chodziło - staraniem miejscowym miłośników historii - ma zostać poddana renowacji, co przy konserwacji bóżnicy na początku nie było przewidziane. Ponoć jest to element architektoniczny niezwykle rzadki.
Po przejechaniu mostu fordońsko - toruńskiego - zgodnie z zaleceniem mojej przewodniczki - zeszło się pod most, by w tym miejscu, nieco inną niż zwykle drogą wracać do domu.
Z tej części wyprawy zostały mi na siatkówce oka i na matrycy aparatu dębowe aleje przeplatane rozległymi przestrzeniami.
...i trafiono do nieznanej mi dotąd osobiście wioseczki: Łążynek.
UWAGA. W okolicach Torunia są dwie miejscowości tak Łążyn jak i Łążynek. Jedne bardziej na zachód inne na wschód.
- Ten Łążynek jest na zachód od Torunia.
Zachwycił mnie ogród tam się znajdujący! Dawno tak staranie wypielęgnowanego zbiorowiska zieleni nie widziałem!
Odnotowawszy Złotoskrzydłego na przyległym cmentarzu już prostą drogą dotarłem do Torunia.
Na zakończenie jeszcze tylko kątem oka (na Ścieżce Unisławskiej) zauważono ukończony Domek na Drzewie.