piątek, 25 czerwca 2021

Trzecia setka: Dulnik, Golub - Dobrzyń i Turzno (2219)

Jak ten młyn mi chodził o głowie! Jak on mi chodził. Od wiosny samej co raz to słyszałem: Dulnik to i Dulnik tamto. Zdawało mi się, że wszyscy byli w tej dawnej osadzie młyńskiej: wszyscy oprócz mnie.

Więc jak tylko nadarzyła się okazała czmychnąłem z domu sam przed sobą nie przyznając się do tego dokąd jadę. No daleko mi się wydawało! A tak bardzo chciało mi się zrobić trzecią setkę. I się dało, się zrobiło!
A po drodze sporo się działo! Ścieżka rowerowa Złotoria - Lubicz Górny buduje się intensywnie.

I wygląda na to, że może jeszcze tego lata... . 

Już w samym Lubiczu Górnym pan ze Stacji Kontroli Pojazdów zamocował mi klekoczącą podpórkę.
- Dziękuję!

Służby drogowe obudzone ze snu zimowego pracowały aż się kurzyło!

Nic to w porównaniu do Włocławka i okolic gdzie nawet znaki drogowe myją! (Widziałem, to wiem!) Nam musi wystarczyć samo koszenie poboczy.

Przystanek gdzie odpoczywano przywołał wspomnienie "Wędki".

A potem już były Kujawy i...

...skończyła się droga asfaltowa a zaczął karkołomny zjazd w dolinę rzeczki, której nazwy nie zapamiętałem.

Urokliwą ta dróżka była!

Wreszcie na miejscu!

Pierwsza uwaga: miejsce szczególne, warte odwiedzenia.

"Młyn stał cichy i milczący - nie widzieć dlaczego nie pracował. Słychać było tylko bzyczenie komarów".

Znacznik Drogi Jakubowej nastroił mnie pozytywnie do tego miejsca.

Posiłek na tej rampie spożyty podreperował moje morale. 

Warto o tym wspomnieć, bo po paru minutach pobytu w tej okolicy muszki pożarły mnie dokumentnie. 

Uwaga druga: porzućcie nadzieję wy którzy stąd dzwonicie! Znaczy, chcecie zadzwonić: zasięgu tu brak. Nie mogłem się dodzwonić do agroturystyki naprzeciw której stałem. Także głośne dziendobry nie skutkowało! 

Spotkanie młodych ludzi na rowerach pomogło mi zdecydować się którędy wracać.
- No przecież nie po własnych śladach! 

Spotykanie było tak sympatyczne, że  nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego nie zostało utrwalone na zdjęciu? 

Tym bardziej, że mam honorowy dług wdzięczności wobec Nich. Do dzisiaj mam w pamięci mój nieszczęsny, (na głodno!) pobyt w Golubiu - Dobrzyniu sprzed trzech lat... .

Ale tym razem było inaczej! Za rączkę prowadzony dotarłem do restauracji "Po mojemu" wymarzonej dla rowerzystów i nie tylko.  

Było gdzie rower postawić mając go na oku. Było gdzie smacznie zjeść, a całość w schudnie czystym otoczeniu.
- No, domowo było!



Chwila zadumy przed tablicą upamiętniającą społeczność której w Golubiu - Dobrzyniu już dawno nie ma.

Jeszcze rzut oka na ulubioną Drwęcę i dalej już... poszłooo!

W przelocie już tylko spojrzenie na zamek Anny Wazówny panujący nad miastem. ("Panujący" to dobre słowo!)

I nie ma co pisać, że przejeżdżałem obok jeziora w Okoninie! 


Jakaś rzeczka - bez nazwy -  przypomniała mi, że jednak warto mieć włączone geotagowanie zdjęć... . 



(...)

Każdy kto patrzy na to zdjęcie wie, że ostatnim etapem podróży był Pałac Romantyczny w Turznie.

Korzystając z zasady "nie wolno ale można" podjechano do Małego Stawu. Dostępu do tego miejsca broni tabliczka, że tylko dla gości hotelowych tam wstęp dozwolony jest... . 

No cóż, nieskrępowany dotychczasowy dostęp wynikał pewnie z umowy to gwarantującej. Przecież niejeden milion dotacji w końcu na ten obiekt  poszedł ze społecznej kasy. 
Pamięć jednak ułomna jest i po tylu latach ma się już (wilcze) prawo nie pamiętać takich kłopotliwych szczegółów. 

Oj, chyba się zmachałem tą setką!

PS. Uroczyście postanawiam dokumentować każdą przejechaną setkę! Chodzi o to by dopingować siebie do ruszania się, do dbania o kondycję.

Przy okazji pytanie do grupy na FB ERTiO: gdzie jeszcze warto wybierać się na południe od Torunia? Kujawy chciałbym poznać bliżej w promieniu cirka 100 km w obie strony.

Po bliskim Torunia Pomorzu Nadwiślańskim (w znaczeniu Ziemia Chełmińska) to mam zjeżdżone wszystko (?). Nawet za "Siedmioma Górami " byłem! ...czego  i innym życzę.

Brak komentarzy:

Podziel się