W zasadzie to mnie nie ma. Schowałem się przed pandemią i zimną jesienią w mysiej dziurze, pod kocem, ze szklanką herbaty / kawy. Czytam i drzemię, czasem snooker mi się trafi (szacun dla Mark Baryła Allen).
Jak to co czytam? No takie tam... "Fantazmaty" na przykład. A dlaczemu akurat to a nie inne sci-fi?! ...bo pod rękę się nawinęły, bo mają dobry marketing no to się skusiłem! Nie to, żebym był oczarowany każdą nowelką, opowiadaniem.
- Po prostu coś czytać trzeba.
A poza tym w taką pogodę gdy - niebo blaszane, gdy zimny duje wiatr - trzeba jakoś mózg poddawać treningowi coby nie zardzewiał. A tak się dzieje, gdy coraz więcej zapominam. Pewnie dlatego wygrzebałem szachy, pewnie dlatego do niczego mi niepotrzebny rosyjski katuję... . i to na głos, szczególnie tylko gdy nikogo w domu nie ma.
NIEDOCZEKANIE! Za komuny przymieraliśmy głodem :-) ale nikt nas w kolejce za masłem czy obkładem nie widział to i za demokracji nie dam się zglajszachtować! Świat jest szeroki, elektronicznych wersji jest mnogo oraz a lot of więc...? Kto może niech mnie biednego w elektroniczne a wartościowe / swoje ulubione lektury poratuje.
Można się nie krępować. Jak mi się coś spodoba to publicznie dobrym słowem podziękuję, o wartościowej lekturze zagadam i ogólnie wdzięczność obficie okażę.
A więc?! Kto wspomoże biednego w e-lektury (mogą nawet być po angielsku) gdy rozpamiętując minione "sukcesy" czekam i czekam na elektroniczne dowody przyjaźni?!
PS. Czekam na polanie tuż za rogiem, tam gdzie zawsze: obserwatortorunski@gmail.com