Niedziela. Nocleg przespany w osobnym pomieszczeniu przebiegł normalnie. Hotelowych hałasów też nie było. Szkoda, że tak krótko trwał sen. Przydałaby się jeszcze jedna godzina leniuchowania. Jest jednak 6:00 i czas się zbierać do nowego ciekawego dnia.
Plusem spania z pościelą w pensjonacie "U Janiny" jest to że oszczędzamy na czasie, na pakowaniu się, na tych wszystkich nieinteresujących a pożerających czas czynnościach
Kiedy zaczynałem pisać tą notatkę przy słonecznym niebie nagle ni stąd ni zowąd prysznic z nieba obfity i rzęsisty.
Zobaczymy jak to będzie dzisiaj z pogodą. Wczoraj cały czas grzało słonko. Niemiłosiernie.
Droga dzisiaj przebiegała głównie po szosach. Były jakieś odcinki przez bezdroża, ale nie zostawiły na nas większego wrażenia.
Obiad zjedliśmy w jakiejś przydrożnej restauracji na zewnątrz, w towarzystwie małżeństwa niemieckiego. Ona pracuje na uniwersytecie zajmuje się turystyką a on nie wiem gdzie. Była to świetna okazja do poćwiczenia mojego bladego angielskiego, co wypadło nawet - nawet.
Byli niezwykle zainteresowani szczegółami naszej pielgrzymki. Patrzyli na nas trochę jak na kosmitów czy inne dziwadła. Wyrazili zdumienie i podziw dla trasy którą przebyliśmy. Ona pracuje w Görlitz na uniwersytecie. Wykłada nomen omen turystykę. Wręczyłem wizytówkę "Obserwatora Toruńskiego". (Potem jeszcze parokrotnie mijaliśmy się na trasie).
Byli niezwykle zainteresowani szczegółami naszej pielgrzymki. Patrzyli na nas trochę jak na kosmitów czy inne dziwadła. Wyrazili zdumienie i podziw dla trasy którą przebyliśmy. Ona pracuje w Görlitz na uniwersytecie. Wykłada nomen omen turystykę. Wręczyłem wizytówkę "Obserwatora Toruńskiego". (Potem jeszcze parokrotnie mijaliśmy się na trasie).
Przyjechaliśmy do Łagowa - miejscowości położonej 4 km od Zgorzelca i tam mamy nocleg w kwaterach pracowniczych.
Zostawiliśmy tam nasze sakwy i pojechaliśmy prosto do Zgorzelca i Görlitz.
Po przekroczeniu mostu uzbrojony po zęby w trójząb germański Neptun powiadomił nas, ze jesteśmy w obcym kraju.
- Kudy mu do naszego wspaniałego, gdańskiego :-)
- Kudy mu do naszego wspaniałego, gdańskiego :-)
Dalej już bez takich tam cieszyliśmy się z zastanej egzotyki, równo czerpiąc radość z podobieństw i odmienności..
Zarówno w jednym jak i drugim mieście informacja turystyczna była nieczynna. Jutro od 9:30 mamy szansę dowiedzieć jak to jest faktycznie z drogami rowerowymi po niemieckiej stronie. Ponoć ścieżki rowerowe po niemieckiej stronie są bajeczne... . Zobaczymy na własne oczy to potwierdzimy lub nie.
Ceramika z Bolesławca.
Wartałoby :-) też jutro zasięgnąć jakiegoś info (może i papierowego?) na temat "Drogi Ekumenicznej Görlitz – Vacha".
Ciągle mam nadzieję, że nie zrobię się za stary do następnego roku. Chcę przecież wyruszyć (i wyruszę!) na pełne Camino: do samego Santiago de Compostela.
A samo Görlitz?! Miasto od pierwszego wejrzenia widać, że zamożne żeby już nie powiedzieć bogate. Jak prawdziwy parafianin (którym w rzeczywistości jestem) stwierdzam: ono jest o jedno lub dwa piętra wyższe od Torunia.
Do tego usiane rzeźbami, fontannami i ozdobnymi fasadami domów. I jeszcze wysokie wieże kościołów, ogromna katedra do której na razie nie dotarliśmy.
Obok nas odpoczywających na ławeczce jacyś Cyganie młodsi i starsi. Kawałek dalej jacyś ludzie grali ceremonialnie i z namaszczeniem w bule. Wszyscy poruszają się jakby w zwolnionym tempie. Leniwe popołudnie.
Podczas pieczętowania naszych "Paszportów" przekazano pozdrowienia od ks. proboszcza z Ogrodnik.
- Było sympatycznie.
- Było sympatycznie.
Na moją uwagę na temat cerkiewnego wyglądu wolno stojącej kapliczki ksiądz zareagował życzliwie i z cierpliwością. Pewnikiem nie mi jednemu to skojarzenie na myśl przyszło... .
Potem już tylko na kwaterę: umyć się i oprać. Po 7 dniach noszenia w upale uprałem (moją ochronę przed słońcem) koszulkę z długim rękawem. Nawet nie woniała specjalnie, ale jednak zdecydowałem się nie przeciągać struny. - Dbałość o codzienną kąpiel święci triumfy!
Po kolacji ułożyłem się spać i - syty intensywnych wrażeń dnia - od razu wpadłem w czarną otchłań. W tym czasie Piotr naprawiał swój rower - były jakieś kłopoty z tylnym hamulcem. Przed 22-gą obudziłem się tylko po to żeby dokończyć z grubsza tą notatkę i dać sobie z wszelką aktywnością spokój.
Zapowiada się do wieczora słoneczna pogoda więc do rana wszystko co uprane powinno wyschnąć. To jest syntetyk, więc tym bardziej.
Po kolacji ułożyłem się spać i - syty intensywnych wrażeń dnia - od razu wpadłem w czarną otchłań. W tym czasie Piotr naprawiał swój rower - były jakieś kłopoty z tylnym hamulcem. Przed 22-gą obudziłem się tylko po to żeby dokończyć z grubsza tą notatkę i dać sobie z wszelką aktywnością spokój.