Rano wyjazd z domu przed 7:00. Udział w mszy świętej w kościele pod wezwaniem Świętego Jakuba w Toruniu.
Piotr czekał na mnie przed kościołem i po mszy odprowadził aż do Lubicza Górnego. Dalej już pojechałem sam.
Gdzieś przed Golubiem-Dobrzyniem, zauważono, że ktoś na własne życzenie postawił sobie taki oto pomnik w ogródku... .
Widok zamku golubskiego przyjąłem ze zdziwieniem: TO JUŻ?! Pogoda dopisywała: czasem poranny chłodek dopadał, czasem słońce przypiekało. Dojazd do centrum Golubia-Dobrzynia mignął. Dojazd do Rypina też był sprawny.
Przydrożne memento przypomniało, że na trasie najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Cel wędrówki na naszym terenie opisywała detalicznie tablica.... .
Sabłowo?! Od tego miejsca zaczęła się dla mnie terra incognita.
Kościół w Świedziebni pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.
Przez Syberię też się jechało! Kościół pw. św. Józefa.
Kłopot zaczął się przy wyjeździe z Rypina. Około 10 osób zapytanych o miejscowość Lubowidz wzruszało ramionami, deklarowało niechęć do udzielania informacji lub też udzielało informacji ponad wszelką wątpliwość mylnej.
Na szczęście mam kochanego wujka który o dobry kierunek dba!
- To jest wujek Google.
Na szczęście mam kochanego wujka który o dobry kierunek dba!
- To jest wujek Google.
...ale to nie on mi pomógł gdy potrzeba odpoczynku zaczęła doskwierać!
Zaczynałem już być mocno zmęczony gdy pierwsza (sic!) osoba, którą zapytałem o możliwość znalezienia noclegu pomogła mi.
Dzięki życzliwości pana Wojciecha z Konopat nocuję w królewskich warunkach w Dworku Myśliwskim. Byłem sam w całym obiekcie, najedzony (zapasami własnymi) po czubki włosów.
Także i wtedy pomyślałem, że nic się nie zdarza przypadkowo. Są znaki i tylko trzeba je umieć odczytywać... . Tym razem dałem radę.
Odświeżony pod prysznicem mimo niepokojąco pulsujących wrażeń w skroniach byłem dobrej myśli.
Przejechano 120 km i paliwa elektrycznego ledwie starczyło. Znaczy się bateria (mam ją od nowości) powoli siada. Niemniej jednak czuję, że towarzyszy mi wsparcie nie tylko elektryczne. Obiecuję sobie jutro jechać mniej zawadiacko. W końcu: muszę starczyć na całą Drogę Jakubową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz