To było dość dawno, jeszcze w tych odległych czasach gdy można było swobodnie poruszać się na rowerach.
Mimo tego, że nawet Czerwony Kapturek zrezygnował (a było jeszcze takie poruszanie się dozwolone) wybraliśmy się więc z Kolegą Piotrem do Lasku Piwnickiego.
Odnotowano po raz kolejny, że towarzystwo TILIA nadal zarządza obiektem i to skutecznie. Obiekt ten pięknie ukryty w Lesie Piwnickim wzbogacił się o kamery o czym stosowne napisy uprzedzają.
Odnotowano po raz kolejny, że towarzystwo TILIA nadal zarządza obiektem i to skutecznie. Obiekt ten pięknie ukryty w Lesie Piwnickim wzbogacił się o kamery o czym stosowne napisy uprzedzają.
O ile poprzednia wyprawa było stricte kontrolna (żurawi ani innych ptasząt niestety tam nie stwierdzono!) o tyle odwiedziny Fortu VII to już było dla mnie epokowe odkrycie!
Nieproste dostanie się na wewnętrzny podwórzec oraz ostrożna i pobieżna z konieczności eksploracja fortowych lokacji dostarczyły silnych wrażeń.
Z uwagi na domyślną zamieszkałość niektórych obiektów przez ludzi bezdomnych porzucono myśl bliższego zaznajamiania się. Tak z ludźmi jak i z obiektami.
Jak głosi legenda ponoć ten zespół obronny został zakupiony przez pewnego przedsiębiorcę na cele hotelowe (?).
W obecnej chwili to pewnie jest tylko chwilowa lokata kapitału.... .
Póki co końca pandemii nie widać, a jak ona przeminie to, odbudowanie spraw gospodarczych może lata zająć... .
Trzecia (już samotna) wyprawa (dookoła Drwęcy!) była przedostatnim wyjazdem przed Wielką Ciszą. Objechano - nie żałując sobie kilometrów - ulubione zakamary toruńskie.
Poniższa grafika wydobyta z czeluści Locus Pro mogła zostać zrealizowana tylko i wyłącznie dzięki szczegółowym instrukcjom i niezmierzonej cierpliwości Kolegi Lecha za co jesteśmy mu wdzięczni aż po kres.
Poniższa grafika wydobyta z czeluści Locus Pro mogła zostać zrealizowana tylko i wyłącznie dzięki szczegółowym instrukcjom i niezmierzonej cierpliwości Kolegi Lecha za co jesteśmy mu wdzięczni aż po kres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz