Dziś był wyjazd do pobliskiej Francji. Pierwszy cel to malutkie PERPIGNAN. Miasteczko nieco większe od naszego Grudziądza, tak około 140 tys. mieszkańców. Wyposażone zostało historycznie w twierdzę i zespół miejski wraz z pysznymi kościołami.
Jest tam sporo miejsc do zwiedzenia i obejrzenia. Dla mnie wyróżniło się ono tym, że w jednym z kościołów odnalazłem piękny mechanizm do podnoszenia i opuszczania kościelnego kandelabru! Dawniej jakoś te liczne świece trzeba było zapalać i gasić… .
Pamiętam podniosły ceremoniał z kaplicy klasztornej w Chełmnie gdy Pan Kościelny (mały wtedy byłem!) posługując się długą tyczką z zapalonym knotem na końcu i kapturkiem do ewentualnego gaszenia świec rozświetlanie / zaciemnianie uskuteczniał.
Z Perpignan zapamiętałem także przepych i dostatek bijące z architektury sakralnej.
W Carcassonne okazało się, że oni nasze wróble też mają! A nawet pewien zamek, no zamczysko takie wielkie. Ponoć największe w Europie.
W dziewiętnastowieczu im się ono rozpadało kompletnie i (zanim je całkiem zużyto na budowę miasta) zrekonstruowano ono. Czy w kontekście sposobu rekonstrukcji tej fortecy (zakończenia wież i baszt) tylko mi przychodzi do głowy niestosowne słowo gargamel?!
Obecnie określa się ten zespół jako średniowieczny kompleks urbanistyczny (3 mln turystów rocznie!) odpowiednikiem którego w Polsce jest Chełmno, stolica naszego regionu czyli Ziemi Chełmińskiej.
Nadal nie rozumiem, dlaczego Chełmno - wzorem Torunia i Carcassonne - nie zostało jeszcze wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO… .
Wszak w pełni na to zasługuje. Kto jeszcze w Chełmnie nie był niech się do tego nie przyznaje i czym prędzej nadrobi ten katastrofalny brak w wykształceniu.
Opuszczając miasto i twierdzę rozczuliłem się nad wyraz na widok najprawdziwszej karuzeli francuskiej!
Można ją zobaczyć także w dodatkowej porcji zdjęć, która znajduje się TU.
Można ją zobaczyć także w dodatkowej porcji zdjęć, która znajduje się TU.