Strony

sobota, 12 października 2019

HISZPANIA: Barcelona, Gaudi i fontanny 2/8 (2103)

Wszystkiemu winien jest W.! (Proszę jeszcze raz przyjąć gratulacje z tytułu uzyskania tytułu profesora.) To od Niego się wszystko zaczęło. To On pierwszy wskazał mi na realne istnienie miasta Barcelona poprzez czytane przez siebie książki.

Tak, to przez Niego poznałem Carlosa Luisa Zafona. No i się stało, że razem z bohaterami jego książek snułem się wirtualnie po tym mitycznym (jeszcze wtedy dla mnie) mieście. I narastała pewność (niczym nieuzasadniona wtedy!), że któregoś dnia dotrę tam i zobaczę wszystkie te legendarne miejsca… .
- Teraz przynajmniej “Cień wiatru” trzeba by jeszcze raz przeczytać.

A sam przecież nic w kierunku zobaczenia Barcelony nie zrobiłem. Ot, pewnego dnia zakomunikowano mi, że lecimy do Hiszpanii z Barceloną w programie. Nie miałem żadnych pytań, na wszystko od razu wyrażono zgodę: w końcu chodziło o BARCELONĘ.

Wycieczka okazała się objazdowa w najlepszym z możliwych wariantów, czyli bez częstej zmiany hoteli i bez pokonywania wielogodzinnych tras w autobusach. Centrum był "Blue Sea Montevista Havai Hotel" w miasteczku Lloret de Mar.

Restauracja hotelowa okazała się znakomita! Szwedzki stół pełen jadła dla najbardziej wybrednych (english breakfast też był w ofercie!), do tego sporo owoców i warzyw. Pyszne obiadokolacje były po prostu atrakcyjne!
- Tak było podczas całego pobytu.

Na wyróżnienie zasługuje personel hotelowy: zawodowcy w każdym calu. Cicho, szybko i sprawnie pojawiające się dania, znikające brudne talerze, błyskawicznie uzupełniane zapasy jedzenia… . A już maître d'hôtel to była klasa sama w sobie!
- Do dziś jestem pod wielkim, pozytywnym wrażeniem gastronomiczno - hotelowego serwisu.

Na pierwszy dzień wyprawy Barcelona była dla nas pierwszym i jedynym punktem. Dotarcie na miejsce (chwała firmie RAINBOW) było sprawne i ciekawe.

Egzotyczne widoki za oknem kraszone były stałą informacją Pani Przewodniczki o historii miasta, ciekawych obiektach tam się znajdujących czy ludziach z miastem związanych.

Podczas dojazdu i oprowadzania po mieście zgodnie z marketingowymi zasadami wbito nam w bardzo przyjemny sposób do głów takie hasła jak: Katalonia, Antonio Gaudi, Sagrada Família, Park Güell, Casa Milà, Palau Güell, czy Casa Vicens

Na podsumowanie dnia odwiedziliśmy Magiczne fontanny.

Kto oglądał fontanny w Pradze to już wie o co chodzi. Dla mnie to było wartościowe ćwiczenie z fotografii nocnej.

Po obejrzeniu cudów bogatego ponad wszelką miarę miasta kipiącego ruchem turystycznym, artystycznymi i rozrywkowym lepiej zdaję sobie sprawę ze swej - jakże mi pasującej - prowincjonalności.

Kto był w Barcelonie niech odświeży sobie pamięć i zobaczy dodatkową porcję zdjęć, które znajdują się TU.

A kto nie był niech też obejrzy: może i on znajdzie tam dla siebie coś ciekawego?! 
- Zapraszam.
























2 komentarze:

  1. No bez przesady ! Ale miło że pamiętasz. Cudowny Park Guel. Diagonal, Ramble. Oj tak też chodziłem śladami naszych bohaterów Daniela i Fermina. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń