wtorek, 27 sierpnia 2019

JASNA GÓRA: Toruń - Uniejów 1/5 (2094)

Kiedy w kwietniu zeszłego roku zaopatrzono się w e-rower to do samego grudnia jeżdżono na nim dookoła komina. Ot, tak do 100 km dziennie, raczej bez większych wybryków na odległość czy wysiłek. Śmiałości natomiast nabrano w tym roku czasami wypuszczając się i na dłuższe trasy, niekiedy wielodniowe.

Tegoroczne rozjeżdżanie się po okolicach podlaskich było ostatnim akordem przygotowawczym do przebycia Wielkiej Trasy: odwiedzenia Jasnej Góry. Dla osób mniej znających się podpowiadam: to jest klasztor  o.o.Paulinów w Częstochowie.

Takim osobom (zagranicznym, ale także krajowym!) czasem też dodatkowo tłumaczę: władze to mamy w Warszawie, królów pochowaliśmy w Krakowie, ale prawdziwe serce Polski bije w Częstochowie, właśnie na Jasnej Górze.

Dzisiaj nikt z moich bliskich się nie przyzna, ale ja pamiętam, że niejeden Ktoś na info o takim zamyśle by samotnie pojechać do Częstochowy (nie mając w takim długotrwałym podróżowaniu istotnych doświadczeń) dyskretnie popukał się tu i ówdzie a nawet w głowę... .

Drugi Ktoś patrząc na mój biały włos tak nielicznie zasłaniający łysinę taktownie podpowiadał mi, że "Ty chyba, w twoim wieku to raczej powinieneś... . " A co każdy następny to kolejny stek pomysłów delikatnie rozwijał twardo sugerując co przystoi człekowi "w takim wieku i z takim zdrowiem" a co nie... .

Trzeci Ktoś ostrożnie zatroskany przypominał: tylko pamiętaj abyś zawczasu rozeznał kolejowy powrót z rowerem zawczasu sobie bilet wykupując. Wiesz jak to jest z tymi naszymi pociągami!

O to ostatnie to się akurat nie martwiłem, bo od początku zamierzałem wracać na własnych kołach.

I takie to były początki Zamysłu. Przy akompaniamencie dziesiątków dobrych rad, cierpliwie znosząc afronty :-) czy niewiarę w powodzenie stopniowo przygotowywałem się kondycyjnie i pod kątem wyposażenia.

Stąd też mamy objaśnienie, a dlaczegóż to - nawet na krótkich trasach - pojawiałem się zawsze w pełnym rynsztunku i wyposażeniu co na zdjęciach blogowych od początku roku widać.

Wreszcie nadszedł Ten Dzień, objawiła się zapowiadana dobra pogoda i... pojechano!

UWAGA: Moja podróż miała dwa wymiary: duchowy i turystyczny. O pierwszym w moich relacjach będzie nic. ZUPEŁNE. Prezentowane zapisy odnosić się będą  t y l k o  do strony technicznej pielgrzymki prezentowanej tutaj jako samotna wyprawa rowerowa, która faktycznie dla mnie była PIELGRZYMKĄ.

1. Trasa planowana i rzeczywista.
Zaplanowana na 136 km trasa okazała się sporo dłuższa. Gdzieś przy wyjeździe z metropolii gniewkowskiej to się stanęło... . Euforia (i narastający upał!) towarzysząca wyjazdowi zapewne to sprawiła, że ocknąłem się w punkcie noclegowania 40 km dłużej niż planowano.

Teraz ma się to głębokie przekonanie, że warto planować trasę na mapach elektronicznych, konfrontując punkty przejazdowe z papierową mapą zabieraną ze sobą. Niemniej jednak "jechanie na kartkę" ma swoje zalety, gdy (jeszcze się nie ma) urządzenia GPS np. firmy GARMIN... . Zbyt często okazywało się, że naświetlone słońcem oczy nie bardzo widziały co na telefonicznym ekraniku było widoczne.

Zaleca się ostrożność w korzystaniu z dobrych rad ludzi miejscowych!

Oni doskonale znający swoje zakamarki mogą w znacznym stopniu przyczynić się do zabłądzenia! Przy rozważaniu ewentualnej korekty własnej trasy trzeba wskazówki Osoby Miejscowej konfrontować jeszcze co najmniej dwukrotnie! Kłopot jest w tym, że nie zawsze jest z kim na pustej, wiejskiej drodze porozmawiać :-)

2.  Punkty odpoczynkowe
Wcześniej jednak nieco dłużej odpoczywałem na stacji paliw POLMAX w Kole. Możliwość doładowania akumulatora, sympatyczna pogawędka wyrażająca się życzliwym zainteresowaniem dla podróżnika, przyjazna atmosfera oraz możliwość posilenia się na zewnętrznym stole biesiadnym: oto co zapamiętałem z tego miejsca.
- Wypoczęty i posilony (dzięki za pyszną herbatę!) mogłem ruszyć dalej.

3. Wydarzenia przydrożne i miejsca szczególne
Patrząc z szosy na boki widać, że dojrzałe lato ma się ku końcowi i na jesień idzie. Zaczynają się pojawiać witacze żniwne w różnych odmianach. Więcej ich można znaleźć w zakładce "Obserwatora Toruńskiego" SŁOMA-ART.

Uprzejmie proszę nie dopytywać mnie o to "a gdzie to czy tamto zdjęcie zostało zrobione?". Często się może zdarzyć, że nie mam dobrej odpowiedzi :-) Rozpoznanie więc niektórych miejsc pozostawiam dociekliwości OZĘ (Osób Znających Się).

Miejsce które mną wstrząsnęło to Chełmno nad Nerem. Pierwszy raz spotkałem się z tą nazwą w kontekście Holocaustu i to było w Bostonie czy innym Nowym Yorku. Pamiętam wielki szklany (sic!) pomnik. Na poszczególnych płytach wygrawerowane były Miejsca Zagłady. I było tam też Chełmno, ale bez określenia jego położenia. Błędnie wtedy skojarzyłem je z naszym nadwiślańskim Chełmnem... .
- A teraz byłem TU.



4. Nocleg.
Rozglądanie się za noclegiem: zaczyna się około 17-tej. Na dłuższej, rowerowej trasie (jeśli jedzie się bez zaplecza biwakowego) to temat delikatny.

Tego dnia agroturystyk, pensjonatów czy pokojów noclegowych (wbrew oczekiwaniom) po drodze licznych nie było. Jednak na moje zapytania zwykle słyszałem odpowiedź: W Uniejowie to panie noclegi są bez kłopotu i w nadmiarze! Słynne "Termy Uniejowskie" spowodowały ożywienie ruchu turystyki leczniczej / rehabilitacyjnej i spania jest tam w bród.

Niemniej jednak był dreszczyk emocji przy szukaniu spania, które zostało znalezione w hotelu "Rubin" w Uniejowie. Nienaganna ogólna schludność miejsca i możliwość skorzystania z podstawowych wygód (ładowanie akumulatora, bezpieczne miejsce dla roweru, spokojne spanie, prysznic, kuchnia) każą rekomendować to miejsce. Warto pamiętać także o sympatycznych gospodarzach! Oto wygodne łoże, sfotografowane jeszcze przed przygotowaniem go do spania.

4. Uwagi ogólne na temat przebytej drogi.
Jadąc samochodem można szybko wpaść w euforię i zabłądzić przekonaniem, że "u nas to panie w Polsce drogi mamy dobre".
NIE MAMY.

Do gmin i wioseczek nie wszystkich (oj nie wszystkich) dotarła nowoczesność w postaci gładkich traktów! Rzeczywistość wiejskich dróg którymi jeżdżą rowerzyści długodystansowi to aż nazbyt często dziury, przełomy i (standardowy) brak poboczy.

Zdziwiłby się niejeden planista drogowy na widok potoku aut jaki może przepływać wiejskimi drogami które na zwykłych mapach ledwie widoczne są... . Trakty te niekiedy tak tragiczne są, że lepiej niekiedy zdecydować się na jakąś międzymiastową trasę, ale z bezpiecznie wydzielonymi poboczami.

5. Statystyki:
Data: 22.08.2019r.
Trasa: Toruń - Uniejów
Odległość: 170 km
Czas trasy ogółem: 14,5 h
Czas trasy w ruchu: 10,5 h
Średnia prędkość w ruchu: 16,2
Min / maksymalna wysokość: 34 - 150 m.


Brak komentarzy:

Podziel się