"Strażnicy" - Książkę napisaną przez Wojciecha Giedrysa - znanego toruńskiego dziennikarza - odebrałem jak uderzenie młotkiem w głowę. Kowalskim.
- No, znaczy się chciałem powiedzieć, że robi mocne wrażenie.
- No, znaczy się chciałem powiedzieć, że robi mocne wrażenie.
Zaczyna się bezceremonialnie od ostrego seksu po to by w chwilę potem powalić odrażającą sceną kryminalną. W końcu ma to być kryminał chociaż nim ostatecznie nie jest. Seks (tak hetero jak i homo) odgrywa tu rolę tasera boleśnie pobudzającego czytelnika, aby nie zasnął (także) podczas nazbyt długich cytatów z wątku żydowskiego.
...albowiem osią główną wokół której krąży Autor jest majątek pożydowski w Toruniu. Szczególnie ten pozyskany i utrzymywany mniej lub bardziej szemranymi metodami.
Dla mnie - podczas czytania - najważniejszą jednak była skrupulatnie odtwarzana atmosfera poszczególnych etapów rozwijania się akcji w precyzyjnie nazwanych realiach. Bystrzy obserwatorzy życia codziennego Miasta mają sporą uciechę czytając tą książkę. Złoszcząc się i ciesząc na przemian z odmalowywanych portretów notabli, prawdopodobnych sytuacji i po dziennikarsku wiernie odtwarzanych zdarzeń.
- Warsztatu i umiejętności kolekcjonowania faktów Autorowi się gratuluje.
- Warsztatu i umiejętności kolekcjonowania faktów Autorowi się gratuluje.
Czy polecam ta książkę? To zależy. Jeśli ktoś ma wrażliwość mamuta i jest odporny na łopatologicznie wykładane tezy to proszę bardzo! Zwykłym ludziom raczej odradzam. Można sobie mocno skaleczyć mózg nurzając się w hiperrealistycznie odmalowanych scenach przemocy czy przygnębiającej atmosferze miasteczka naszego. Jednakże o drastyczność do autora nadrealisty mieć pretensji nie można. Wprost przeciwnie gratuluje się Mu talentu i wiedzy o tym jak krzywdzić.
Czy ta książka jest ważna? Tak, to na pewno jest ważna książka. Wydaje się, że dosyć zręcznie zapełniła kłopotliwą pustkę związaną z Żydami w Toruniu. No niby Zwi Kalishera wszyscy znamy, wiemy gdzie była Wielka Synagoga, gdzie jest cmentarz na Antczaka, ale... . Na tym nasza wiedza się kończy! ...a tu spychaczem przywala się nas faktami (?) które niewygodne a bolesne są. Przypomina się sprawy o których niektórzy woleliby zapomnieć.
A tu mamy poprzez liczne cytaty wrażenie, że to (prawie) praca naukowa. Jednakże tezy (z iście propagandowym zacięciem) hufnalami wbijane do głowy, powinny zostać postawione, udowodnione lub obalone przez naukowców z prawdziwego zdarzenia. Takich którzy nieobciążeni politycznymi zobowiązaniami są.
- A są jeszcze tacy?
- A są jeszcze tacy?
To jest książka która boli, a która przypomina, że temat "Żydzi w Toruniu" wymaga rzetelnego opracowania. TAK, wstępem do pokazania skali trudności tematu są "Strażnicy". I w tym należy upatrywać jej kolejną wartość.
Nie wiem (po prostu nie wiem) jak ta przygnębiająca lektura z gatunku political fiction ma się do obiektywnej rzeczywistości, zakładając, że taka akurat w tym temacie może w ogóle zaistnieć... .
Nie wiem (po prostu nie wiem) jak ta przygnębiająca lektura z gatunku political fiction ma się do obiektywnej rzeczywistości, zakładając, że taka akurat w tym temacie może w ogóle zaistnieć... .
Snując własne, oderwane od obiektywizmu dywagacje myślę, że ta książka naprawdę zasługuje na rzetelne recenzje napisane przez OK (Osoby Kompetentne). A tu cisza! Chętnie zapoznam się z innymi, profesjonalnie napisanymi punktami widzenia. "
- Strażnicy" Wojciecha Giedrysa zasługują na to.
I jeszcze jeden kamień wrzucam do ogródka: korekta. Nie godzi się, aby w jednej książce znalazło się tyle literówek... . Wszyscy wiemy o czym one świadczą: jeśli w sprawach technicznych nie ma należytej uwagi to co sądzić o treściach merytorycznych? Może i tam poszło się na skróty...?!
PS. Ten kto należy do "Książnicy Kopernikańskiej" to ma dobrze! Co miesiąc odnawiany dostęp do "Legimi" daje możliwość bezpłatnego czytania e-książek! Tak było i w tym przypadku.
- Strażnicy" Wojciecha Giedrysa zasługują na to.
I jeszcze jeden kamień wrzucam do ogródka: korekta. Nie godzi się, aby w jednej książce znalazło się tyle literówek... . Wszyscy wiemy o czym one świadczą: jeśli w sprawach technicznych nie ma należytej uwagi to co sądzić o treściach merytorycznych? Może i tam poszło się na skróty...?!
PS. Ten kto należy do "Książnicy Kopernikańskiej" to ma dobrze! Co miesiąc odnawiany dostęp do "Legimi" daje możliwość bezpłatnego czytania e-książek! Tak było i w tym przypadku.
A co to za ilustracje do myśli na temat książki z toruńskim wątkiem żydowskim? Otóż... w Toruniu nie ma m a t e r i a l n i e tematu stricte żydowskiego! A to co pokazuję to jest synagoga w Nowym Korczynie.
Zachowana jako trwała ruina być może niedługo stanie się realnie istniejącym centrum kultury żydowskiej, tak bogatym w treści i aktywność jak to w Chmielniku.
- Przedwojenne 80% żydowskich mieszkańców miasta zobowiązuje.
Zachowana jako trwała ruina być może niedługo stanie się realnie istniejącym centrum kultury żydowskiej, tak bogatym w treści i aktywność jak to w Chmielniku.
- Przedwojenne 80% żydowskich mieszkańców miasta zobowiązuje.
Nowy Korczyn ma na to szansę. W tym roku został m i a s t e m a politycy zaklinają się, że już niedługo powstanie tam most przez Wisłę. Może wśród bumu gospodarczego wywołanego tymi dwoma zdarzeniami i cud z synagogą tam się zdarzy?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz