Lubię od czasu do czasu sobie pomarzyć, ale amerykańską wolność do przenoszenia się z miejsca na miejsce to miałem zakodowaną od zawsze.
Kiedy więc zobaczyłem ten czołg w wersji damskiej nie spoczęto dopóki nie został uruchomiony.
Te przyrząd do przemieszczania w czasie i przestrzeni okazał się niewiarygodnie ciężki: 50 kg! Sama bateria w nim to 26 kg.
Mimo braku wiary właściciela w powodzenie eksperymentu tego prawie nieboszczyka (nieużywany od 3 lat!) udało się reanimować!
Osobiście przejechane nim 18 kilometrów natchnęło jego posiadacza, aby zregenerować akumulatory i tym sposobem dać przyrządowi drugą młodość.
A co dla mnie? Oprócz frajdy wynikającej z wiatru w mych bujnych kędziorach obudziło się pod nimi pragnienie, by toruńskie droża i bezdroża rowerowe pokonywać na wspomaganiu.
Wolność od rowerowo - upiornych bólów kolan mi się nagle zamarzyła! Dojazdu w odleglejsze niż dotychczas miejsca gorąco i szczerze zapragnięto.
Krótko mówiąc i mi amerykańskiej wolności do przemieszczania się zachciało. Oczywiście chodzi o wolność w europejskim wydaniu, gdyż o ile mi wiadomo nacja ta na e-bajkach nie pomyka, tylko konie a samochody do poruszania się używając.
Krótko mówiąc i mi amerykańskiej wolności do przemieszczania się zachciało. Oczywiście chodzi o wolność w europejskim wydaniu, gdyż o ile mi wiadomo nacja ta na e-bajkach nie pomyka, tylko konie a samochody do poruszania się używając.
Wyjeżdżałem z Hajnówki z niejasnym przeczuciem, że może, że kiedyś, że jak dobrze pójdzie... . Oczywiście coś już bardziej współczesnego, lżejszego i szybszego.
No, ma się te marzenia.
- MA SIĘ!
No, ma się te marzenia.
- MA SIĘ!