Pomysł aby wykorzystać
(być może) ostatnie jesienne słoneczne ciepło na wyprawę do Wąbrzeźna powstał nagle i nieodwołalnie.
Przeczucie, że to ostatni raz w tym roku taka wyprawa jest możliwa było tak pewne, że tej pewności nie mogło złamać nawet 10 stopni Celsjusza przy wyjeździe... .
- I drobne zamglenie w początkowej części trasy.
Odwiedzona po drodze Płużnica
(jak i mijane obrazki) przekonywały mnie, że jesień,
piękna złota polska jesień czeka mnie w miejscu docelowym na pewno.
I wreszcie nieco zmachany jestem w Mieście!
Na Chełmińskiej jak zawsze wita mnie
Niosący Krzyż, łudząco podobny do tego w Toruniu, z północnej strony kościoła pw św. Katarzyny Aleksandryjskiej... .
I wreszcie Rynek, a na połowie jego środka duma i chwała Wąbrzeźna -
jakim jest pomnik Zwycięstwa - autorstwa rzeźbiarza Ignacego Zelka który to monument stoi tam od lat niedoceniany i niezadbany co widać gołym okiem.
A pieniędzy na
- zabetonowanie Podzamku
- patologiczną barierkozę absolutną na Rynku
- chorobliwie zorganizowany ruch drogowy po mieście
to nie zabrakło!
Dla
osób niewiedzących przypomnienie: Ignacy Zelek to ten sam rzeźbiarz, który stworzył doskonale znane torunianom niedźwiedzie sprzed siedziby Lasów Państwowych w Toruniu. I nie tylko.
Może się komuś nie podobać socrealistyczna treść pomnika, ale jego konstrukcja, proporcje i usytuowanie każą go
(nie tylko mi) zaliczać do obiektów wybitnych w skali o wiele większej niż tylko wąbrzeska.
Zahaczywszy wzrokiem o urokliwą willę z ulicy Grudziądzkiej pogoniłem na Podzamek. W końcu to tam znajdował się cel główny wyprawy.
Zanim zdążyłem wgapić się w jesień, zanim zdążyłem się nią zachłysnąć szok: morsy się kąpały!
- Oj, luksusu cieplnego wtedy nie było.
Szybka wymiana zdań
- przedstawienie się z mojej strony - i mam zgodę na uwiecznienie i publikację wizerunku sympatycznego wąbrzeskiego morsa.
- Pozdrawiam!
Na potworność którą poprzednia władza zabiła Podzamek nie chciałem spoglądać! Za taki gwałt na tym miejscu, za taki popis arogancji władzy, za taki chłam budowlany powinno się... .
Proszę samemu dokończyć co się powinno z takimi (...) u władzy robić. AMEN
(...bo mnie jeszcze co trafi jak będę rozwijał temat!)
Dodam tylko że jest tam wszystko co władzy potrzebne aby miała się gdzie puszyć, medale przypinać i rączusie ściskać! ...a dla mieszkańców?!
Pozwalam sobie przypomnieć, że hasłem miasta jest WĄBRZEŹNO - PRZYJAZNE WODY.
Komu przyjazne to przyjazne! Parę starych kajaków na krzyż, nieco żaglóweczek i coś tam jeszcze z pływających
(albo i nie) ochłapów... .
I to ma być ośrodek wodny?!
Ani porządnego stanowiska dla ratowników, ani plażowiczom gdzie się przebrać w godnych warunkach... .
- A niech was! (I to najlepiej natychmiast)
Ciekawym jest czy nowy burmistrz coś zmieni.
Będziem się przyglądać!
A póki co spojrzałem na
Młodą Damę z Mamą! Właśnie po zakończeniu morsowania wracały obie panie do domu i stąd była okazja wyspowiadać się z tego:
-
"A skąd zna pan moją córkę"?!
Było się na
koncercie SPOTKANIA PODRÓZNIKÓW pod literackim patronatem
Oli Bacińskiej to się zna - brzmiała jasna odpowiedź.
Kiedyś być może przybliżę obydwie dramatis personæ. W końcu nieczęsto przychodzi mi spotykać na swej drodze pianistkę czy nauczycielkę jogi... .
...ale póki co zanurzono się w jesień!
Przeżywając jej oglądanie dochodzę do wniosku, że jeśli oglądać jesień to tylko w Wąbrzeźnie i to koniecznie na Podzamku.
Uznaję to miejsce za godne tego aby małymi autobusikami
(tylko takie!) z Torunia dowozić odpowiednio wyselekcjonowaną P.T. Publiczność żądną jesiennych estetycznie przygód i uniesień... .
Ustalono więc raz i na zawsze: przy całym szacunku dla grodu Kopernika, jeśli przeżywać jesień to tylko i wyłącznie w Wąbrzeźnie.
Pod warunkiem oczywiście, że postaramy się nie zauważyć tego o co się piekliłem nieco wyżej... .
- Podsumowując: Wąbrzeźno można kochać, ale tylko wtedy gdy się w nim nie mieszka... .
A jesień
(jako i lato było) mamy piękną tego roku!
c.d.n.