Wreszcie spełniło się moje marzenie i...
...mogłem pojechać za Siedem Gór!
No to pojechałem... . I okazało się, że to może i nie Tatry czy inne Himalaje, ale pagóry tak wysokie, że zapomniałem używać aparatu. Nawet o walce z wiatrakami zapomniałem.
- Niewiarygodne jest możliwe!
- Niewiarygodne jest możliwe!
Żar z nieba się lał niemiłosierny, a ja patrzyłem tylko za tym jak pokonać naprawdę spore deniwelacje i dostać się do cywilizacji.
O ROBIENIU ZDJĘĆ NIE MOGŁO BYĆ MOWY.
O ROBIENIU ZDJĘĆ NIE MOGŁO BYĆ MOWY.
Każdy kto uważa, się za twardziela i to takiego co zna Ziemię Chełmińską powinien ten teren odwiedzić. Od strony wsi Stanisławki proszę jechać! Rowerami.
Kiedy przez pot zalewający oczy, przez mgłę zmęczenia zobaczyłem w oddali ten staw nasunęła mi się jedynie słuszna myśl: tam na pewno raki zimują... .
Zachęcam do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca oczywiście moim sposobem. Tereny są tak niezwykłe, że... chyba pojadę tam jeszcze raz! Posiadacza drona fotograficznego zabiorę na wspólna wyprawę z większą chęcią.
Kiedy w dalekiej oddali zobaczono znajome mury nastąpiła wielka ulga: wreszcie wiem gdzie jestem.
W miarę zbliżania się do miasteczka uczucie zagubienia mijało, powracała pamięć obrazów dawno niewidzianych... .
Radzyń Chełmiński znany z dzieciństwa powoli swymi gotykami przywracał pamięć o młodych latach.
Na kościele św. Anny odszukałem (teraz zaciekle przez mnie tropione na każdym kościele) ślady po łukach ogniowych.
Na kościele św. Anny odszukałem (teraz zaciekle przez mnie tropione na każdym kościele) ślady po łukach ogniowych.
...i znajdowałem je również tutaj!
Jak już kiedyś obiecywałem, to i teraz też składam obiecankę: kiedyś opowiem skąd się wzięły te ślady po łukach ogniowych i czym te łuki w ogóle były... .
Zamek też odwiedzono, bo przecież być w Radzyniu Chełmińskim i Zamku nie odwiedzić?!
Samego wnętrza Zamku nie było ani sił ani czasu penetrować. Ot, tylko krótka rozmowa z Panią Sprzedającą Bilety po niewygórowanej cenie 8 zł.
Trochę wspominków, porównywania tego co było z tym co jest...
...i pora była ruszać w drogę!
Jeszcze tylko ostatni rzut oka na Zamek i... pedały poszły w ruch!
PS. Gdzieś tam po drodze napotkałem Pana Stanisława. Z dumą zaprezentował mi swój pojazd, który jadąc dłuższy czas pod górkę nieco mu się zagrzał.
PS. Gdzieś tam po drodze napotkałem Pana Stanisława. Z dumą zaprezentował mi swój pojazd, który jadąc dłuższy czas pod górkę nieco mu się zagrzał.
Chwila rozmowy pełnej wzajemnego zrozumienia (jak to między zmotoryzowanymi) i każdy pojechał w swoim kierunku i własnym tempem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz