piątek, 13 kwietnia 2018

Marzenie o wolności (1961)

Lubię od czasu do czasu sobie pomarzyć, ale amerykańską wolność do przenoszenia się z miejsca na miejsce to miałem zakodowaną od zawsze.

Kiedy więc zobaczyłem ten czołg w wersji damskiej nie spoczęto dopóki nie został uruchomiony.

Te przyrząd do przemieszczania w czasie i przestrzeni okazał się niewiarygodnie ciężki: 50 kg! Sama bateria w nim to 26 kg.

Mimo braku wiary właściciela w powodzenie eksperymentu tego prawie nieboszczyka (nieużywany od 3 lat!) udało się reanimować!

Osobiście przejechane nim 18 kilometrów natchnęło jego posiadacza, aby zregenerować akumulatory i tym sposobem dać przyrządowi drugą młodość.

A co dla mnie? Oprócz frajdy wynikającej z wiatru w mych bujnych kędziorach obudziło się pod nimi pragnienie, by toruńskie droża i bezdroża rowerowe pokonywać na wspomaganiu.

Wolność od rowerowo - upiornych bólów kolan mi się nagle zamarzyła! Dojazdu w odleglejsze niż dotychczas miejsca gorąco i szczerze zapragnięto.

Krótko mówiąc i mi amerykańskiej wolności do przemieszczania się zachciało. Oczywiście chodzi o wolność w europejskim wydaniu, gdyż o ile mi wiadomo nacja ta na e-bajkach nie pomyka, tylko konie a samochody do poruszania się używając.

Wyjeżdżałem z Hajnówki z niejasnym przeczuciem, że może, że kiedyś, że jak dobrze pójdzie... . Oczywiście coś już bardziej współczesnego, lżejszego i szybszego.

No, ma się te marzenia.
- MA SIĘ!

Brak komentarzy:

Podziel się