Kiedy dotarła informacja, że będziemy w nieznanych mi Chojnicach ucieszyło mnie to ponieważ jest to największe skupisko ładnie ułożonych cegieł gotyckich po Toruniu i Chełmnie.
- Miasto zastano jak obiecano: w czerwonej cegle.
- Miasto zastano jak obiecano: w czerwonej cegle.
Poznawania nie było za dużo, ot krótki spacer po Centrum, trochę szczegółów, Muzeum Etnograficzno- Historyczne i Kościół pw. Ścięcia św. Jana.
W biegu to miasto odwiedzone było! Jakaś charakterystyczna postać, ciekawy zakrętas i ten wyglądany przeze mnie gotyk, gotyk i gotyk.
- Też jak w Toruniu: na dotyk.
- Też jak w Toruniu: na dotyk.
Chojnice mimo wszystko miały mniej szczęścia niż Toruń. Co raz to jakieś kataklizmy, najeźdźcy i inni grabieżcy... . Tym większa chwała, że tak dużo ocalono.
A co się ostało to nie tylko na mieście, ale i w baszcie Człuchowskiej jest pokazywane.
Przed wejściem do Muzeum Etnograficzno - Historycznego spojrzenie na rzeźbę tura sporządzoną z samochodowych części... .
Rozwiązanie dowcipne, ale czy realistyczny posąg (tak, POSĄG) nie byłby lepszym wyjściem? Ten wymarły tur to przecież atrakcyjny i unikalny wyróżnik dla miasta, który należałoby w jakiś godniejszy sposób pokazywać.
Tak wiem, wyszło taniej... . W krótkiej perspektywie to ma znaczenie, ale w dłuższej to jak oszczędzanie na paście do zębów... .
Zasoby Muzeum okazały się całkiem interesujące!
Oprócz rzeczy klasycznych, omszałych historią sztuki czy rzemiosła ściśle związaną z regionem jest tam i cześć etnograficzna.
Z rzeczy zasługujących na podkreślenie: są tam prace artysty ludowego nazywanego potocznie kaszubskim Leonardem Da Vinci.
Józef Chełmowski ma swoją regionalną izbę pamięci w miejscowości (póki co) mi jeszcze nieznanej BRUSY-JAGLIE - tutaj dostrzegłem Jego kapliczkę.