poniedziałek, 26 czerwca 2017

W poszukiwaniu punktu B. (1834)

Zadanie było topograficzne: przejść z punktu A do punktu B. 
Było to o tyle proste, że wręczono każdemu mapę. Było to o tyle trudne, że ten mapopodobny szkic został sporządzony w latach 30-tych ubiegłego wieku... .

Na początku szło się już coraz bardziej mi znanymi ścieżkami. Złote łabędzie przypomniały o swojej legendzie, a okołosecesyjny zegar z rynku wskazał na nieubłaganie płynący czas: szkolenie ma się ku końcowi.

Malownicze uliczki  zapraszały i kusiły do zaglądania w nie, ale my twardo... jak po sznurku do odległego celu zdążaliśmy!

Dzielna grupa analizowała mapkę i podążała krętym tropem zauważając na mijanych obiektach zmiany w miejskim krajobrazie od czasu wydania szkicu.

Zauważając niewątpliwą elegancję skromnego przedsięwzięcia biznesowego parliśmy do przodu niestrudzenie...

...co raz to zatrzymując się do zanalizowania trudnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. W  końcu mapa stara a my ciągle młodzi!

Mimo wszystko nie w głowie nam były rozrywki!

Nic tylko nauka i nauka nam była na myśli!


Czasem jednak przystanąć trzeba było i naradzić się, aby nie zginąć w gąszczu tucholskich uliczek... .

Odnajdywanie charakterystycznych punktów które przetrwały upływ czasu pozwalało nam iść dalej!

Niekiedy jednak odwoływać się trzeba było do wiedzy Przewodnika.

Jako człek mało z mapami obeznany ich analizę zostawiłem innym samemu zadowalając się skromną funkcją kronikarza.

No i zdarzało się, że odkrywałem wejścia do tajemniczych a póki co nieznanych mi jeszcze światów.... .

...po to by za chwilę zostać ukarany oddaleniem się grupy, co szybkim galopem trzeba było nadrabiać.

I wreszcie odnaleziono punkt B.!

Zniknięte jezioro objawiło się w postaci skromnej sadzawki ukrytej gdzieś tam w drzewach, trawach i zaroślach.
- Zadanie zostało zrealizowane.

Już wracającym weszła jeszcze w drogę refleksja, że "dawniej to panie ludziom się chciało!" Widoczny w oddali młyn ze swymi eleganckimi łukami nas tak nastroił... .


Podziel się