Gdy zobaczyłem ten napis, rozczuliło mnie to wezwanie i stąd we właściwym nastroju rozpoczynamy dzisiejszy wpis.
Drugi powód (ten jest zawsze bardziej prawdziwy!) to taki, że chcę odegnać belzebubów. Jestem już w takim wieku, ze wiem co za ile i dlatego nie z każdym mi po drodze. Nawet jeśli to jest głównie mały - absolutnie świecki - spacer nad jeziorem.
Póki co peregrynujemy wokół cekcyńskiego kościoła a tu...?! ZONK! ...ale bez zdziwienia.
Zgodnie z tutejszym obyczajem (do którego trudno mi się przyzwyczaić) brama do kościoła zamknięta.
Zgodnie z tutejszym obyczajem (do którego trudno mi się przyzwyczaić) brama do kościoła zamknięta.
Rozumiejąc obawy (uzasadnione w czasach komuny ale i dziś nieobce) nie podzielam ich całkowicie.
Wystarczy przecież w kruchcie zamontować ażurową przegrodę (jak to w naszych wiejsko-gotyckich kościółkach bywa) i już.
Obszedłwszy kołem i oblizawszy się smakiem łatwo pocieszono się odczytaniem czytelnego QR- koda. Zasięg był.
Jak się domyślam - każdy z Obserwatorów Obserwatora - robi to samo - wspólnie ze mną androidalnie - krążąc po Borowiackich Szlakach.
Mimo iż odmawiam pojechania do Nowego Sumina (a co tam może być dla mnie ciekawego?!) zajrzano i do tego QR-koda.
Hm! - ...a może jednak powinienem zmienić zdanie?! Może ktoś mnie przekona, że czekają tam na gości niezapowiedzianych i to popołudniem... .
Tak gdybając wyruszono zapoznać się z największą atrakcją Cekcyna.
Nasłuch donosi, że do niedawna Cekcyn był głównym miejscem odpoczynkowym dla Tucholan.
...ale od kiedy Tuchola wzbogaciła się o naprawdę pięknie zagospodarowane jezioro które mają pod bokiem to cekcyńska gwiazda musiała nieco przybladnąć.
Niemniej jednak.... niemniej jednak jezioro w Cekcynie wcale od tego mniej nie błyszczy!
A perełką nad nim położoną jest ANTREJKA. Wdzięczna nazwa oznacza piękną chatę borowiacką w której znajduje się (także) informacja o lokalnych walorach turystycznych.
Tym razem nie udało mi się doświadczyć sprawnego działania tej (prawie legendarnej instytucji) bo... była zamknięta.
Nic to, będzie okazja odwiedzić to miłe miejsce w sezonie i po uprzednim zapowiedzeniu się.
Czytanie tego qr-kodu zrobiło na mnie wrażenie! No było się było w uroczysku "Świt". Wygląda jednak na to, że będzie trzeba się tam pojawić, ale już z przewodnikiem.
Może właśnie dzięki niemu spotkam się z "Wisielcem"?!