Postawszy chwilę przy Golgocie mamy w wyobraźni obraz uroczystości jaka się pewnie tu niedawno odbyła.
Siostry Szarytki (Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia) początek swego zakonu wywodzą od proboszcza w Chatillon - dzisiaj bardziej znanego jako św. Wincenty a Paulo.
Siostry Szarytki (Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia) początek swego zakonu wywodzą od proboszcza w Chatillon - dzisiaj bardziej znanego jako św. Wincenty a Paulo.
To było dawno, dawno temu. Przed 12-tą rozpoczęliśmy zwiedzanie. Klasztor był wtedy pełen gości. Prowadziłem niewielką grupkę zagranicznych przyjaciół przez zatłoczone korytarze.
- I naraz zabrzmiała sygnaturka!
Wszyscy klękając zwrócili się w jej kierunku i zaczęli odmawiać "Anioł Pański". A moi goście stali skonsternowani nie wiedząc co czynić... .
Później dowiedziałem się, że ostatni raz byli tak poruszeni kiedy tylko na chwilę zaprosiłem ich do św. Jakuba w Toruniu. Msza była wtedy w obrządku łacińskim. Poważny śpiew, cichutko grające organy a my weszliśmy tylko na chwilę... . Msza się skończyła, ludzie już dawno powychodzili a moi goście wcale się nie spieszyli by opuścić to niezwykłe miejsce... . Tak było.
- I naraz zabrzmiała sygnaturka!
Wszyscy klękając zwrócili się w jej kierunku i zaczęli odmawiać "Anioł Pański". A moi goście stali skonsternowani nie wiedząc co czynić... .
Później dowiedziałem się, że ostatni raz byli tak poruszeni kiedy tylko na chwilę zaprosiłem ich do św. Jakuba w Toruniu. Msza była wtedy w obrządku łacińskim. Poważny śpiew, cichutko grające organy a my weszliśmy tylko na chwilę... . Msza się skończyła, ludzie już dawno powychodzili a moi goście wcale się nie spieszyli by opuścić to niezwykłe miejsce... . Tak było.
W końcu i nasza obecna ekskursja wyszła na świat!
Szczęśliwym zrządzeniem losu - za sprawą klasztoru otwartego przy święcie Józefa Robotnika - dane nam było zobaczyć ogrody i widoki z nich się rozpościerające.
Szczęśliwym zrządzeniem losu - za sprawą klasztoru otwartego przy święcie Józefa Robotnika - dane nam było zobaczyć ogrody i widoki z nich się rozpościerające.
Doceniwszy niecodzienne ujęcia mieliśmy możliwość zobaczenia klasztoru od wcale dotąd pokazywanej strony.
Przy okazji po cichu (po wielkiemu cichu!) hycnięto na mury!
A potem już pośpiesznie do Jakuba Starszego, tylko po to by upewnić się, że znowu nieco przybyło odnowionych fragmentów.
Pobyt w farze zakończył się pełnym sukcesem. No udało się (wreszcie udało się!) lada jak sfotografować obiekt nazywany (nie wiadomo dlaczego) meluzyną.
- No ciężko to mi dotąd wychodziło i nie miałem - a teraz mam :-)
- No ciężko to mi dotąd wychodziło i nie miałem - a teraz mam :-)