Kościół pw. Bożego Ciała w Tucholi. Budowla surowa i po protestancku poważna, mająca w sobie piętno czasów w których powstawała.
Ta świątynia ma także w sobie dobrą karmę, co objawia się pięknym, zachwycającym światłem w jego wnętrzu.
Tutaj po raz kolejny objawia się prawda, że pewne miejsca nas ulepszają. I wtedy nie ważne czyś buddysta, katolik, ateista czy muzułmanin. To się czuje, że w tym miejscu masz szanse być lepszym człowiekiem, starasz się nim być, jesteś nim.
Prostota i harmonia wnętrza sprawiają, że świat wydaje się tu być mniej pokręcony i bardziej zrozumiały.
Zapomina się o kanciastej, mało zachęcającej bryle zewnętrznej tutaj niespodziewanie zaskakującej dobrocią swojego wnętrza niczym świątynia w Rypinie.
A i ta przytłaczająca bryła ma ponoć swoją tajemnicę związaną z ważnymi dla kościoła osobami. Jeszcze tego nie sprawdziłem, ale podobno... .
"Patrząc z dołu na wieżę od ul. Garbary, można zauważyć dwie ludzkie głowy przypominające ,,znajome twarze” (tak mieszkańcy mówią): P. Zühlke (w okularach) i ks. K. Kreffta."
Tak jest na zewnątrz, ale teraz nadal jesteśmy w środku i cieszy nas widok rytmicznych arkad z nawy bocznej, także anioł swą bliskością przypominający, że zawsze jest obok.