Wyrażone wcześniej pragnienie by powrócić tu ziściło się i miałem szansę (wraz z Rodziną i Przyjaciółmi) odkryć to czego wcześniej w natłoku wrażeń / zdarzeń nawet nie zarejestrowano.
Tym razem zauważono, że w bocznym prawym ołtarzu figurka Maluśkiego ubrana jest w szatkę... .
Wyposażeni w to odkrycie ruszyliśmy po następne: Rezerwat Cisów Staropolskich im Leona Wyczółkowskiego czekał! ...a tam już bez zbędnych ceregieli zanurzono się w Przyrody zieloność.
Na miejscu znaleźliśmy szaleństwo kolorów! Pod warunkiem, że były to odmiany zieleni. Mimo iż obecną była osoba o zawodzie artystycznym - w obrazach robiąca - tym razem wyrzekania na zieloność nie było.
Entuzjastycznie wprost reagowano na cisy jakby obecni nigdy w naszym Lesie Piwnickim nie byli.
Faktycznie, w tym naszym Lasku to cisów brakuje, których tutaj na niejednym metrze kwadratowym sporo jest.
Co zresztą stanowi poważny problem dla Rezerwatu: młode ciski nie mogą się rozwijać i drzewostan na potęgę się starzeje.
Patrzyłem na te cisy zadając sobie pytanie w sprawie Pana Profesora: On który tak ochoczo odkrywał nowe rodzaje technik plastycznych czemu nie zainteresował się fotografią?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz