To małe, tucholskie Muzeum mnie zadziwia! W odróżnieniu od toruńskiego MO (Muzeum Okręgowego) które strupieszało w samozadowoleniu pomiędzy zakurzonymi witrażami a omszałym Kopernikiem TU SIĘ COŚ DZIEJE!
Mając w pamięci pierwszy pobyt trafiliśmy całą grupą prowadzeni przez Panią Przewodnik.
- No i to było inne oglądanie!
Ten czepiec tu pokazywany to złotogłowie. I w tym się chodziło na codziennie od rana do wieczora! W ciężkie upały też.
- No i to było inne oglądanie!
Ten czepiec tu pokazywany to złotogłowie. I w tym się chodziło na codziennie od rana do wieczora! W ciężkie upały też.
Słuchaliśmy uważnie opowieści i anegdot pokazujących dawne życie.
Kawa z żołędzi?! Dawniej to nie był synonim luksusu, a dzisiaj to ciekawostka na którą zasługuje produkt regionalny.
Nie cytując wszystkich zdarzeń i obrazków z tego akurat pobytu (czas nagli!) i tak do tucholskiego Muzeum trafiłem drugi raz.
Przypadkowe spotkanie wyjaśniło, że Borowiackie Towarzystwo Kultury właśnie dokonało otwarcia najnowszej wystawy czasowej.
Przypadkowe spotkanie wyjaśniło, że Borowiackie Towarzystwo Kultury właśnie dokonało otwarcia najnowszej wystawy czasowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz