Zajęcia były wyczerpujące! ...ale sam wykład okazał się świetny i trzymający w napięciu. Dopiero gdy minął uświadomiłem sobie jak wiele trzeba było energii, aby utrzymać się na jego powierzchni... .
- Owacyjne podziękowania dla wykładowcy i rozchodzimy się.
Mimowolnie rzucona uwaga miała przypomnieć mi to na co z radosną niecierpliwością szykowałem się od dawna. O czym nie sposób było mi zapomnieć:
- ...ale pamiętasz o Tym miejscu?! - Też mi coś! Jak mogłem nie pamiętać o Tym Ogrodzie, o spotkaniu z Dobrą Panią... .
Na dworze upał i żar. Rzut oka na mapę i powolne krążenie po okolicy. Droga niknie między polami, zawija się niespodziewanie. Robi się coraz ciaśniej i naraz są! Mam te dwa kamieniu o których mówiła A.
- Tak, to na pewno to miejsce.
Przeciskam auto po dróżce i zajeżdżam na maleńką polanę z klombem pośrodku. Drzewa szczelnie zarastające dom, cieniste podwórko i dwa beagle radośnie machające ogonkami z za płota. Jest dobrze / dobrze pomyślałem.
Na początek ten klomb, taki dziki - trzeba by zrobić go. Zrobiłem.
I naraz poprzez sroki krzyk, pośród kwilenia ptasie trafia we mnie głos:
- KIM PAN JEST?
Chwila konsternacji z mojej strony i wypalam najlepiej jak potrafię:
- Jestem nosicielem aparatu!
- Jakiego aparatu?
- Fotograficznego.
Na środku zarośniętego drzewami podwórza pojawiła się Pani Cienistego Ogrodu i przyglądając się badawczo intruzowi zapytała:
- Kogo / czego pan szuka?
- Szukam niezwykłych miejsc. Chcę je utrwalać i pokazywać moim przyjaciołom. O to by zachować je dla potomności się troszczę. Do miejsca zwanego B. zdążam, chociaż nie mam pojęcia co ma francuski filozof do agroturystyki... .
To ostatnie słowo naprawdę nie było dobre! Nawet nie wiem kiedy rzeczywistość równoległa się otworzyła. (A może to się stało już z pierwszym krzykiem sroki?) Szmer chłodny poszedł po liściach. Powierzchnia obrazu się zmąciła, dym z ogniska wycisnął łzę z oka i usłyszałem twardo powiedziane:
- Reklamy nie potrzebujemy. Mamy swoich stałych gości. A zdjęcia? No cóż, pełno tu ich dookoła i to nam wystarczy. A tak w ogóle to mamy tutaj pewną b. specjalną panią która nam zdjęcia robi... .
Sroka siedząca w krzakach zaskrzeczała po raz drugi. Cygan sprzedający patelnie jakby zmalał, skurczył się w sobie i próbując ratować sytuację - na ugiętych nogach, mnąc kapelusz z szeroką czerwoną wstążką - rzekł był.
- ...bo adres Państwa dostałem od (proszę chwilę zaczekać - wyciągnięta z auta kartka - odczytywanie nie swojego tekstu) od pani X z Y. (cisza)
I wtedy sroka odezwała się po raz trzeci, aż kryształowa waza rozsypała się w drobny mak.
...a to przepraszam! Najmocniej. Pomyliłem się, po prostu się pomyliłem co do miejsca i ludzi. Proszę wybaczyć najście. To była pomyłka. Moja pomyłka.
W aucie nieznośny gorąc. W radiu Nina Simone zapytała się: "Dlaczego?", po to by za chwilę nie tylko sobie udzielić odpowiedzi. Droga do Torunia zleciała byle kiedy.
* * *
Do odwołania zamykam wykład i dyskusję o najnowszych odkryciach i podejściach do kompozycji. Nie będzie też modułu o zasadach Nowojorskiego Instytutu Fotografii. W ogóle to odwołuję zajęcia z estetyki obrazu. Jeżeli znajdę zastępcę (co jest wątpliwe!) to w terminie późniejszym podam kto je poprowadzi.
- A teraz osobiście udaję się na przyrodę, albowiem jestem zmęczony.
- Owacyjne podziękowania dla wykładowcy i rozchodzimy się.
Mimowolnie rzucona uwaga miała przypomnieć mi to na co z radosną niecierpliwością szykowałem się od dawna. O czym nie sposób było mi zapomnieć:
- ...ale pamiętasz o Tym miejscu?! - Też mi coś! Jak mogłem nie pamiętać o Tym Ogrodzie, o spotkaniu z Dobrą Panią... .
Na dworze upał i żar. Rzut oka na mapę i powolne krążenie po okolicy. Droga niknie między polami, zawija się niespodziewanie. Robi się coraz ciaśniej i naraz są! Mam te dwa kamieniu o których mówiła A.
- Tak, to na pewno to miejsce.
Przeciskam auto po dróżce i zajeżdżam na maleńką polanę z klombem pośrodku. Drzewa szczelnie zarastające dom, cieniste podwórko i dwa beagle radośnie machające ogonkami z za płota. Jest dobrze / dobrze pomyślałem.
Na początek ten klomb, taki dziki - trzeba by zrobić go. Zrobiłem.
I naraz poprzez sroki krzyk, pośród kwilenia ptasie trafia we mnie głos:
- KIM PAN JEST?
Chwila konsternacji z mojej strony i wypalam najlepiej jak potrafię:
- Jestem nosicielem aparatu!
- Jakiego aparatu?
- Fotograficznego.
Na środku zarośniętego drzewami podwórza pojawiła się Pani Cienistego Ogrodu i przyglądając się badawczo intruzowi zapytała:
- Kogo / czego pan szuka?
- Szukam niezwykłych miejsc. Chcę je utrwalać i pokazywać moim przyjaciołom. O to by zachować je dla potomności się troszczę. Do miejsca zwanego B. zdążam, chociaż nie mam pojęcia co ma francuski filozof do agroturystyki... .
To ostatnie słowo naprawdę nie było dobre! Nawet nie wiem kiedy rzeczywistość równoległa się otworzyła. (A może to się stało już z pierwszym krzykiem sroki?) Szmer chłodny poszedł po liściach. Powierzchnia obrazu się zmąciła, dym z ogniska wycisnął łzę z oka i usłyszałem twardo powiedziane:
- Reklamy nie potrzebujemy. Mamy swoich stałych gości. A zdjęcia? No cóż, pełno tu ich dookoła i to nam wystarczy. A tak w ogóle to mamy tutaj pewną b. specjalną panią która nam zdjęcia robi... .
Sroka siedząca w krzakach zaskrzeczała po raz drugi. Cygan sprzedający patelnie jakby zmalał, skurczył się w sobie i próbując ratować sytuację - na ugiętych nogach, mnąc kapelusz z szeroką czerwoną wstążką - rzekł był.
- ...bo adres Państwa dostałem od (proszę chwilę zaczekać - wyciągnięta z auta kartka - odczytywanie nie swojego tekstu) od pani X z Y. (cisza)
I wtedy sroka odezwała się po raz trzeci, aż kryształowa waza rozsypała się w drobny mak.
...a to przepraszam! Najmocniej. Pomyliłem się, po prostu się pomyliłem co do miejsca i ludzi. Proszę wybaczyć najście. To była pomyłka. Moja pomyłka.
W aucie nieznośny gorąc. W radiu Nina Simone zapytała się: "Dlaczego?", po to by za chwilę nie tylko sobie udzielić odpowiedzi. Droga do Torunia zleciała byle kiedy.
* * *
Do odwołania zamykam wykład i dyskusję o najnowszych odkryciach i podejściach do kompozycji. Nie będzie też modułu o zasadach Nowojorskiego Instytutu Fotografii. W ogóle to odwołuję zajęcia z estetyki obrazu. Jeżeli znajdę zastępcę (co jest wątpliwe!) to w terminie późniejszym podam kto je poprowadzi.
- A teraz osobiście udaję się na przyrodę, albowiem jestem zmęczony.
To jest najpiękniejsze miejsce do odpoczynku na świecie. Jestem pewna, że się o tym przekonasz. Sprawczyni niepotrzebnego zamieszania:) A.
OdpowiedzUsuń