Gdy przyjeżdżam do Hajnówki to nic tylko czyham, aby urwać się rodzinie i ruszyć w teren. Auto czy rower jadą wtedy przez wioseczki z prędkością patrolową gotowe w każdej chwili zatrzymać się i porozmawiać.
Ludzie na Podlasiu mają jakby więcej czasu (a co najmniej więcej ochoty) by porozmawiać z nieznajomym. A tenże ciekawski zapytuje, wypytuje i dopytuje się tak długo aż dowie się tego co chciał.
- Tak było i tym razem.
- Tak było i tym razem.
Przejeżdżając przez Nowoberezowo (Nowe Berezowo lub jak kto woli to nawet i Новоберезово) zdumiał mnie widok dwóch cerkwi w jednej wsi.
- No bo jakże to aż na tak bogato i dlaczego?
- No bo jakże to aż na tak bogato i dlaczego?
Odpowiedź - i to pełną szczegółów których nawet nie byłem w stanie spamiętać - uzyskałem prawie natychmiast w chwili zdziwienia.
Przed drugą z cerkwi (pw. św. Apostoła Jana Teologa) ktoś pracowicie się krzątał. Na mój widok Pan Fachowiec (chyba od elektryki) oderwał się od swoich zajęć i zaczął chętnie udzielać mi informacji. Szczegółowych!
Z tego wszystkiego na użytek notki warto zapamiętać tyle, że budowa wspomnianej cerkwi była związana z
rozwojem parafii. Pierwsza świątynia we wsi (również
grekokatolicka, z około 1618 roku; nie zachowała się do dnia
dzisiejszego) była za mała aby pomieścić stale rosnącą liczbę
wiernych..
Rozmowa się znakomicie rozwijała, szczegóły sypały się jak z rękawa... . Nagle mój przewodnik spojrzał na zegarek:
- Oj przepraszam, ale muszę już kończyć nasze spotkanie: za kwadrans rozpoczyna się msza... . Ludzi u nas mało o tej porze na nabożeństwie będzie, ale nie wypada mi się spóźnić... .
- Oj przepraszam, ale muszę już kończyć nasze spotkanie: za kwadrans rozpoczyna się msza... . Ludzi u nas mało o tej porze na nabożeństwie będzie, ale nie wypada mi się spóźnić... .
Z wrażenia chyba opadła mi szczęka. Tak, to proboszcz parafii był tym Panem Fachowcem i moim przewodnikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz