Dzikość rodzimej przyrody czasami mnie przeraża! ..a było to tak.
Na spacer spokojny, na spacer się wybrano na błonie pod miastem.
One zobaczywszy mnie przybiegły ciekawe na nutę: "A kogo to przyniosło na nasze pole?!".
Poprzyglądawszy się i widząc mnie niegroźnego potruchtały dalej.
Nagle zobaczyły Innego Człowieka.
On szedł uzbrojony w dwa psy.
A sarny?! Jak nie ruszyły w ich kierunku z kopytek, jak nie pognały nieboraków... .
No nie powiem, że próbowały stratować psy, ale było coś koło tego. no ten tego: coś na ten kształt. Znaczy się psy zostały postraszone.
- Te ogary (gdyby to były ogary) to już na pewno nie pójdą w las!
Na spacer spokojny, na spacer się wybrano na błonie pod miastem.
One zobaczywszy mnie przybiegły ciekawe na nutę: "A kogo to przyniosło na nasze pole?!".
Poprzyglądawszy się i widząc mnie niegroźnego potruchtały dalej.
Nagle zobaczyły Innego Człowieka.
On szedł uzbrojony w dwa psy.
A sarny?! Jak nie ruszyły w ich kierunku z kopytek, jak nie pognały nieboraków... .
No nie powiem, że próbowały stratować psy, ale było coś koło tego. no ten tego: coś na ten kształt. Znaczy się psy zostały postraszone.
- Te ogary (gdyby to były ogary) to już na pewno nie pójdą w las!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz