Zobaczywszy to piękne stadko z pieśnią na ustach ochoczo
za nimi ruszyliśmy.
Łukiem na pontonie opływając napawaliśmy się widokiem nienawykli
do oglądania
- z aż tak bliska - tych sporych ptaków.
No
widziało się kiedyś parę razy kormorana, widziało, ale to było
dawno i tamte mazurskie wrażenia wypłowiały prawie całkowicie.
Delektowaliśmy się widokiem prawie bezszelestnie, ale wystarczył
jeden nieostrożny ruch i... odleciały. Wcale nie zamierzaliśmy ich gonić.
Ostatni z piątki nie raczył zwrócić na nas uwagi.
- Trwał nieporuszony i trwał.
Mimo tego sezon letni został zakończony!