sobota, 3 grudnia 2016
Z wizytą u pana Krzysia. 1/2 (1716)
Państwo pozwolą, że przedstawię: pan Krzysztof, pseudonim "Wujek".
Właśnie przygotowuje jedzenie dla swoich zwierzaków.
Miłośnik fortów, koneser ciężkiego grania (jest specjalistą od
hard rocka czy heavy metalu - nie rozróżniam) i - co dla nas obecnie
jest najważniejsze - miłośnik zwierząt: WYKWALIFIKOWANY.
Co to oznacza w Jego przypadku? Pan Krzysztof ma za sobą
fachowe przygotowanie w postaci kursu: "wyprowadzacza psów"
- A tak, i taka specjalność istnieje!
No i do tego i sporo doświadczenia zdobytego w codziennej
aktywności, w tym na rzecz Schroniska dla bezdomnych
Zwierząt w Toruniu.
A choćby i po to by świadczyć (odpłatnie lub nie) taką wysoce
kwalifikowaną usługę z gwarancją profesjonalizmu. Nawet jeśli
ktoś chce - jako wolontariusz - pomóc w Schronisku dla
Bezdomnych Zwierząt psy wyprowadzać, to musi to robić
w sposób fachowy, a taką wiedzę nabywa się właśnie na
stosownym kursie.
W opiece nad zwierzętami samo dobre serce i sentymentalizm
nie wystarczają: trzeba jeszcze mieć odpowiednią wiedzę
teoretyczną i praktyczną.
Z tego co mi wiadomo sporo osób już taki kurs kwalifikacyjny
ukończyło (...i wyprowadzają psy!), ale tylko niektórzy... .
No właśnie! ...a tylko niektórzy - poszli dalej - i zdecydowali
się na założenie placówki wspomagającej n a t y c h m i a s t
zwierzaki w potrzebie. Jedną z tych niewielu osób jest właśnie
pan Krzysztof.
Z takiej konieczności powstał Wujkowy Dom Tymczasowy.
I - proszę mi wierzyć - zwierzaki czują się tu naprawdę dobrze!
Przyjrzyjmy się bliżej ostatniej sprawie. Ktoś tam dostał sygnał,
że w lesie zobaczono sunię z 6 młodymi, które tuż przed chwilą
(jakieś 4 - 5 tygodni) się urodziły. Proszę sobie wyobrazić, las,
prognoza pogody na najbliższą noc temperatura minusowa i do
tego sunia z 6 szczeniaczkami... .
Nie będzie mowy o ludziach którzy doprowadzili do tego.
Myśli mogłyby pójść za daleko w ocenie nieludzkiego postępowania.
Poszło za to działanie pozytywne: ktoś załatwił transport, ktoś
wiedział gdzie dać zwierzaki na przechowanie do Tymczasowego
Domu Wujka Krzysia... .
I tak się zaczęło. A właściwie trwa, bo to przecież nie jest
pierwsza taka interwencyjna sprawa! I to właśnie dzięki
Niemu spirala dobroci zaczęła się rozkręcać. Ktoś dostarczył
karmę, inny podkłady, jeszcze inny wyłożył skromną sumę
(więcej osób takich było!) na szczepienia i odrobaczenie... .
No i tym sposobem psiaki zostały uratowane. Jeszcze nie
wszystkie mają swoje miejsce w życiu nowej rodziny, ale...
idzie ku dobremu!
(My tu gadu gadu o psiakach, ale to koty tu m i e s z k a j ą !
...i to one uważają się za głównych lokatorów. Jak to koty!)
A szczeniaczki? Co tu dużo gadać, trzeba na nie popatrzeć!
- Niektóre z nich zostały już zaklepane i znalazły swoje domy.
...a niektóre jeszcze nie.
Autor: Obserwator Toruński o 19:42
Etykiety: Krzysztof Kochański, psy. koty, Rubinkowo, Wujkowy Dom Tymczasowy, wyprowadzanie psów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Znam Krzysztofa już parę lat. Podziwiam jego za tak wspaniały podejście do zwierzą. Widać że kocha zwierzęta i same tego nigdy nie powiedzą o tym, ale swoim spojrzeniem, gestem czy też mizianiem dochodzi do ludzkiego serca.
Mam to szczęście spotykać niezwykłych ludzi!
Prześlij komentarz