poniedziałek, 3 października 2016
Kwiat paproci i spełnione życzenie (1686)
Jezioro było ciche i spokojne, tylko perkoz coś tam wyprawiał
pływając w kółko. No to ponton na wodę i za nim w bezpiecznej
odległości.
Omijamy ostrożnie dyżurnego kaczora, co to stał na szczątku
pomostu od rana. Jogin czy co?!
...bo przecież na jednej nodze.
I ciągle.
Gładka wody toń nic nie zwiastowała.
Aż tu naraz...! Gdyby to nie był nenufar, można by pomyśleć,
że to kwiat paproci. Na wszelki wypadek wymamrotałem po cichu
(po wielkiemu cichu!) życzenie. Jedno.
Myślałem, że zaklęcie nie zadziałało, bo nic się nie wydarzyło.
Tylko woda jakby się nieco zaniepokoiła. Mgiełką zaciągnęło.
I wtedy ujrzałem go! Na początku był jak marzenie niebieski błysk,
a potem... .
...a potem to utrwaliłem obraz pt: "Przyroda i cywilizacja"!
A sam zimorodek - mimo iż małogabarytowy to ptaszek
i żaden z niego bocian - okazał się miły i zachęcający do polowania
na niego. Jeszcze mu kiedyś portret albumowy zrobię!
To będzie kiedyś, a teraz cieszy mnie ten co usiadł na matrycy.
- I trwa jak spełnione marzenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz