Po upiornie gorącym dniu wieczór był niechłodniejszy.
Na Zasharpiu (górka!) wiaterek po swojemu duł na mgiełki.
Stawy wyschnięte, żadnych ptaków i tylko na osłodę sympatyczna
obecność lokalsów: młodych zwolenników piłki nożnej, sportów
walki i pizzy.
Przypominam: ściemniało się, teren odludny a oni te pizzę... .
Uwaga! Ktoś postawił na górce ławeczkę przekształcając
miejsce w przyjemny taras widokowy.
Nic ciekawego nie udało się jednak tam utrwalić chociaż obecność
mocno kontrastowych industrialów ze strefy ekonomicznej "Cristal
Park" kusiła, oj kusiła-a-a! Inną razą tam trzeba się na te specjały
nastawić.
- ...albowiem nie to było naszym celem, nie to!
No rozgrzani byliśmy perspektywą uwiecznienia perseid co to
wszyscy o nich gadają.
Wobec braku ważnych rezultatów: decyzja jedziemy bliżej Anteny!
Kto był w naszych okolicach (zapraszamy ponownie!) to wie, że
radioantena z obserwatoriumw Piwnicach to obiekt nocą nieco podświetlony.
A więc coś tam się da zatrzymać dla potomności na matrycach. Chyba.
Decyzja była tym łatwiejsza, że chociaż ciemno mrok zapadł to planowanych
do fotografowania gwiazd i perseid na niebie było ani śladu!
Za kilkanaście minut Różankowo. Czołówka na głowie (mrok zaczął
szybko zapadać) statyw rozstawiony. Na e-poziomicy widać że wiatr
buja aparatem - no to jakieś dociążenie i wio! Huzia na antenę.
A potem było przypadkowe spojrzenie w zenit a tam... no gwiazdy panie,
gwiazdy wymarzone co to jeszcze przed chwilą nieobecne były naraz
pojawiły się!
No i tym sposobem (chociaż szału ni ma!) coś tam coś tam jest do
pokazania.
A swoją drogą to miejscowi musieli mieć frajdę; dwóch poważnych (?)
menów ciemną nocką przy ruchliwej szosie zdjęcia robiło.... .
A niby skąd mogliśmy wiedzieć, że zwykła wiejska asfaltówka może,
aż tak ruchliwa tirami ciemną nocką być!?
- Teraz siłą zdobytego doświadczenia już wiemy.