niedziela, 13 grudnia 2015

Bieg św. Mikołajów (1573)





















Tylko raz do roku odstępuję od swych zasad i pozwalam aby Santa
Klaus nazywany był Świętym Mikołajem. Wszyscy wiemy jak wygląda
oryginał?!
Ma mieć infułę z krzyżykiem i dostojny wygląd jak na biskupa
przystało. Każde odstępstwo od tego wyglądu to są wariacje na tematy
obce nam kulturowo, które należy potępiać z całą surowością :-)






















A więc wyrażam zgodę ino na co? Ano na toruński "Bieg
świętych Mikołajów"
. No głupio by było puścić 6 tysięcy
biegaczy w długich szatach z infułami na głowach... . No więc
niech sobie raz do roku ci Santa Klausi za świętych Mikołajów
pobiegają.






















Zgoda moja ma oczywiście znaczenie symboliczne dla mnie
i tylko dla mnie, bo jak zdążyłem się zorientować jakoś
nikt nie chce mnie awansować na takiego króla Juliana
chociażby. A przydałoby się mieć nieco większe pole
do sprawnego działania. W końcu przecież ma się te rozległe
możliwości historycznie potwierdzone.
















Przy okazji awansów the next story na temat najzupełniej prywatny.
















Otóż projekt pod nazwą "Obserwator Toruński" uznaję za dzieło
skromne, tylko dla oczu najbliższych przeznaczone. Ostatnio zaś wymsknęło
mi się, żem tym zajęty w zgoła IT (Innym Towarzystwie). Ono równie
szacowne jak najbliższe jeno nieco bardziej oficyjalne jest to IT.
















No i bieda się stała! Sympatyczni dotąd dla mnie ludzie których zwyczajnie
lubię, także czczę i szanuję naraz poważnieją i nabierają wody w usta na mój
widok. Do złudzenia przypomina mi to sytuację kiedy to zapanowała
prawdziwa konsternacja gdy wystartowałem do pewnego konkursu
z dziełem życia mego
... .
















No cóż muszę się chyba zgodzić z gorzkim faktem, że prezentowane
poczucie humoru, sposób narracji czy stosowane stylistyki przez niektórych
traktowane są nazbyt dosłownie i Oniż biorą stworzonego Sowizdrzała
za pomnikową i surowo poważną postać jaką na co dzień jestem.... .






















Zabiegając o zrozumienie niniejszym dla panaobserwatorowego żartu
(No muszę jakoś tę powagę odreagować!) występuję o przyznanie mi
prawa do drobnych szaleństw. Na co dzień z księgową drobiazgowością
zajęty jestem przecież jeśli nie zbawianiem świata to już na pewno jego
naprawą w powierzonym mi zakresie.  






















Niemniej jednak skrupulatnie dbając o poprawne funkcjonowanie otaczającej
mnie rzeczywistości, wcale nie mam pewności czy dookolna Ludzkość 
to docenia. Ostatnio mam powody by się zastrzec:
MYŚLĘ, ŻE WĄTPIĘ... .
















PS. Czy zabiegam o uśmiech (czy choćby znaczące mrugniecie okiem)
na mój widok? Moja odpowiedź brzmi: YHY!























*    *    *

Tegoroczny, już 13-ty "Bieg świętych Mikołajów" wygrał zawodnik
z Ukrainy. No nie wiem, czy nie powinno się przyznać mu zwycięstwa
w zgoła innej dyscyplinie niż bieg. Proszę uważnie przypatrzeć się
zdjęciu nr: 17!
- On przecież nie biegnie, a fruwa.






















A przy okazji: prawdziwie zaimponował mi biegacz który
wystartował i przebiegł półmaraton pchając wózek ze swoimi
słodko śpiącymi bliźniakami.





















Brak komentarzy:

Podziel się