W minioną niedzielę niespodziewanie (nawet dla siebie samego) zajechało się do Chełmży. A wszystko przez Internet, który gdzieś tam błysnął informacją że oto w katedrze chełmżyńskiej (tuż po mszy) prezentowane będą dwa obiekty najzupełniej muzealne: ornat i kubek.
Wiedziony jakimś impulsem poderwałem się i w parę chwil potem mogłem kontemplować zakończenie liturgii podziwiając (dziś tu niewidoczny) ozdobny (chyba romański) portal najstarszej, ceglanej świątyni na ziemi chełmińskiej.
Gdy przebrzmiały dźwięki organów długi ogonek ciekawskich wiernych przybliżył się do ołtarza. I jako się wcześniej rzekło rozpoczął się pokaz tych dwóch eksponatów. Aby nie powtarzać tego co godniejsi ode mnie napisali cytuję za przewodnikiem
- atlasem: "Polska niezwykła":
- atlasem: "Polska niezwykła":
Wspaniałe dzieła sztuki złotniczej oraz szaty liturgiczne warto zobaczyć w katedralnym skarbcu. (...) Wśród szat wyróżnia się ozdobna kapa.
Podobno została wykonana z czapraka, który okrywał wierzchowca wielkiego wezyra Kara Mustafy.
Czaprak był łupem wojennym Jana III Sobieskiego spod Wiednia, ofiarowanym chełmżyńskiej katedrze.
Najstaranniej strzeżonym w skarbcu przedmiotem jest niepozorny kubek ceramiczny. Wydarzenia z przeszłości powiązały ściśle losy potężnej katedry z kruchym naczyniem. W 1688 r. w Toruniu protestanci zaatakowali katolików idących w procesji Bożego Ciała. (Był to tzw. "Tumult toruński")
Jako zadośćuczynienie za wyrządzone wówczas szkody musieli między innymi dokończyć budowę północno-zachodniej wieży katedry w Chełmży, nazwanej od nazwiska biskupa wieżą Opalińskiego. Właśnie wtedy zyskała ona barokową nadbudowę dominującą w panoramie miasta do dzisiaj.
5 kwietnia 1692 r., w dniu zakończenia prac, ktoś bardzo nieżyczliwy katolikom (Sam majster odbudowujący wieżę? - przy. wł.) i katedrze rzucił z wieży kubek. Wyraził przy tym nadzieję, że świątynia podzieli los roztrzaskanego naczynia. Kubek dziwnym trafem ocalał.
Aby wykluczyć w przyszłości problemy, opleciono go drutem i oprawiono w srebrną blaszkę, na której po łacinie wyryto opis zdarzenia.
Do 1950 r. katedra i kubek miały się dobrze. Wiosną owego roku naczynie wypadło z rąk nieostrożnego turysty i niestety popękało. Kilka miesięcy później, 2 sierpnia, w wieżę Opalińskiego uderzył piorun. Spaliły się jej barokowe hełmy, runęły dzwony i zawaliły częściowo sklepienia. Ponad 20 lat odbudowywano zniszczenia spowodowane tym pożarem.
Trudno się dziwić, że kubek spoczywa od tamtej pory w sejfie katedralnego skarbca. Podobnie jak inne skarby świątyni bywa pokazywany turystom.I tak właśnie było w tą minioną niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz