Lubię Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" w Toruniu chociaż
swoją działalnością ono na to nie zasługuje. Ludzie tam bywają szczelnie
zamknięci - organizują sobie imprezy dla wąskiego kręgu przyjaciół i nic
tam po Zwykłych Ludziach, których jestem Przedstawicielem.
PZL - Przedstawiciel Zwykłych Ludzi... to brzmi dumnie!
Bujając więc w obłokach wpadam tam z rzadka, po długich namysłach
oraz z braku laku. I w tym niebywaniu jest jeszcze drugie dno: boję się.
Brzmi niewiarygodnie? ...ale to prawda: najprawdziwiej się boję.
- Oni tam różne uciśnione mniejszości drastycznie a nagminnie
popierają!
Oj, już wcześniej się na nutę niezgody i nielubienia tegoż CSW pisywało
Można zapuścić wyszukiwarkę wewnętrzną na hasło CSW i tym sposobem
dotrzeć do odpowiednich zapisów.
A kogo letnie rozleniwienie ogarnęło to niech sobie chociaż tutaj na
ten temat zajrzy.
tą świątynię sztuki to zachęcam do bezpłatnych czwartków i od razu windą
na górę. Na najwyższym piętrze a latem na tarasie sztuki różne także
pokazują poszerzając nam horyzonty i wrażliwości. Mi się trafiła:
Po obejrzeniu tej niezwykle ciekawej wystawy upewniono się, że
na dole wszystko jest w porządku...
...i pokrążono sobie w labiryncie tarasowych zakamarów. Podobno
tam też były jakieś duże plakaty czegoś, ale proszę samemu sobie to
dokładnie sprawdzić.
Dla mnie musiały to być rzeczy mało ważne skoro nie użyłem migawki
a nawet w mej biologicznej pamięci nie ostał się żaden obrazek. Być
może wzrok mi się już popsuł - być może wrażliwość zdrewniała... .
Przy tym popsutym wzroku to bym się jednak nie upierał, bo przecież kolejną
piramidę jaka jest w naszym miasteczku przez lokalnych faraonów budowana
dostrzegłem ze wszystkimi należnymi jej szczegółami.
W poszukiwaniu utraconego czasu zstąpiłem więc na niższe piętra
odkrywając naprzemiennie klimaty oldskulowe żywcem wzięte
z toruńskiej szkoły projektowania.
Nazwę wymyśliłem na poczekaniu i z przyjemnością,odkrywając
przedmioty znane mi z aż tak głębokiej przeszłości, że aż nie chciałbym
do niej wrócić.
Delektując się przepysznym światłem przestronnych sal wystawowych
(to jest to co mię do CSW wołami ciągnie!) z przyjemnością - chociaż
bez większego przekonania pasłem oczy barwami i projektami...
...wiedząc, że jutro powrócę tu!