Goście z dalekiego kraju przyjechali i przywieźli prezenty i prezenciki, a w wśród nich ten najważniejszy:
przypomnienie o pewnej ciekawej potrawie, która sporządzona rękami tychże gości okazała się być
w y ś m i e n i t a !
Pilaw (czy jak wolą niektórzy płow / плов) można zrobić na wiele sposobów i z mięs różnych. Ten nasz
był prawdziwy i przyrządzono go z baraniny. Najprawdziwszej. W Toruniu można sobie darować szukanie
gdzie by tu ją kupić. Jej po prostu u nas nie ma! Tu nie Zakopane z okolicami, żeby owce a barany
wypasać. My tu na tym naszym, w miarę płaskim Pomorzu Nadwiślańskim znakomite bardzo ziemie
kartoflano-buraczane mamy i daleko nam do górskiej baraniny.
- Niemniej jednak... .
Jedynym w Toruniu miejscem na kupno tego delikatesu okazał się być sklepik rzeźnicki na targowisku
miejskim. To ten blisko bramy. Kupowane mięso było tak starannie oglądane i wąchane, że pani
sprzedawczyni mało nie wciągnęła nas na listę tych co sklep obrażają. Niemniej jednak dała się udobruchać
widząc profesjonalizm mojego gościa, który osobiście robił wszystkie zakupy.
No nie wszystkie, nie wszystkie! Pokrywkę do (dawno temu sprezentowanego i nieużywanego) woka to
sam załatwiałem biegając na ostatnią chwilę z rozwianym włosem w jej poszukiwaniu. Wysiłek w tym celu
poniesiono świadomie, ponieważ pilaw bez pokrywki obejść się nie może. Tym sposobem okazało się, że
obecnie mogący być przykrywanym wok stał się jednym z częściej używanych garnków kuchennych. Bo
nie dość, że pojemny to i wygodny do sporządzania wielu innych potraw jest ten wok.
I lekki jest w odróżnieniu od specjalnego naczynia w jakim się go przyrządzać powinno.
KAZAN (казан, казанок, казанчик) to naczynie z kuchni uzbeckiej specjalnie przeznaczone do
przyrządzania pilawu. Nieosiągalny jest w Polsce, co sam sprawdziłem podpierając się prawdziwymi
autorytetami w dziedzinie oprzyrządowania kucharskiego. Gdzieś tam próbowano mi wcisnąć za głupio
wielkie pieniądze jakiś kocioł, ale się nie dałem. W końcu trafiwszy do firmy profesjonalnie zajmującej się
sprzętami gastronomicznymi usłyszałem:
- Jeśli ta pani tego gara nie załatwi, to znaczy, że nie ma go w Polsce.
I nie załatwiła. ...a to znaczy się nie ma! Można się więc tylko delektować wyglądem naczynia obraz
którego znalezionego w wielkim trudzie, gdzieś w czeluściach Internetu dopiero po użyciu grażdanki.
W ten sposób - z braku kazana - darowany wok przysłużył się do przyrządzenia potrawy i od tamtego
czasu uzyskał w naszym domu należną mu pozycję, będąc wykorzystywanym kilka razy na tydzień.
Dzisiaj - na zaostrzenie apetytu - przedstawiam tylko parę zdjęć obrazujących powstawanie tej naprawdę
pysznej potrawy. Jutro proszę spodziewać się systematycznego i dobrze udokumentowanego obrazkami
wykładu o tym jak powstaje pilaw: danie które warto w dobrym towarzystwie zjeść!