Cokolwiek by nie powiedzieć o wczorajszym "Koncercie Prezydenckim" należy go uznać
za prawdziwie Ważne Wydarzenie nie tylko w skali pojedynczego życia jakiegoś profana. Udział
Krzysztofa Pendereckiego - który jest twarzą Festiwalu - nadaje całemu przedsięwzięciu wysoki
poziom, który w dostępnej a mikroskopijnej skali dane mi było podejrzeć.
I za to (nieznanemu mi osobiście) dyrektorowi Festiwalu panu Henrykowi Gizie jestem po prostu
wdzięczny i ładnie mu dziękuję! To właśnie dzięki Niemu miałem okazję zrobić parę fotografii, które
niczym ważne ordery mogę sobie w różnych miejscach Internetu powywieszać. A które to fotografie?
- Na takie pytanie zwykłem był odpowiadać tak: a proszę sobie je odszukać samemu! Wszak jest
w czym przebierać.
Chcąc nie chcąc z tej wdzięczności Innym Ważnym Osobom też coś się z tych gratulacji rykoszetem
dostaje, pana Prezydenta Miasta Torunia mgr. Michała Franciszka Zalewskiego dołączając. Powyższego
stwierdzenia proszę nie brać w żadnym wypadku za znak rozgrzeszenia za niszczone i przy Jego
przytomnym udziale "Nasze Stawy". Kto nie wie o co chodzi niech w wewnętrznej wyszukiwarce
witryny wpisze te dwa słowa, a zostanie odpowiednio jaśnie oświecony.
I choćby obecni władcy miasta tysiąc kilometrów dróg poprowadzili przez gród, choćby piramidy
złote na swoją chwałę pobudowali to zniszczenia tego kawałka mojego Torunia nie wybaczę... .
I póki dni moich - będę o tym z uporem (być może) godnym lepszej sprawy mówił na wszystkich
rogatkach Wielkiej Sieci.
Lepiej i szerzej na ten temat pisze Szymon Spandowski na swoim blogu "Piąta Strona Świata"
w artykule "Po nas choćby potop": "W Toruniu, pod obuchem rozbudowy, masowo padają stare
domy. Inną stroną tego medalu jest również rzeź drzew."
Proszę pamiętać o przypadku Cyrankiewicza, polityka z dobrej przedwojennej inteligenckiej rodziny,
człowieka o błyskotliwym umyśle i niekwestionowanym dorobku na arenie międzynarodowej. Co o nim
dziś się pamięta? Nic z jego osiągnięć dyplomatycznych, a tylko zdanie "o ręce co to wyciągnięta
przeciwko socjalizmowi winna zostać ucięta"... .
Mając za sobą ponure tło wróćmy jeszcze na chwilkę do Koncertu, w końcu jest to główne uzasadnienie
dla faktu istnienia w tamten czwartek. Dzień był świetlnie ważny, zostawił ślady i do ich kontemplacji
uroczyście zachęcam. Może chociaż coś z ważności tamtej optycznej chwili razem ze mną - Drogi
Obserwatorze - odczujesz?
A Mistrz zdawał się podczas całego koncertu nieobecny. Godnie znosił wyrazy hołdu mu składane,
dyskretnym uśmiechem odpowiadał na burzliwe oklaski, pogodnie reagował na żywiołowe wyrazy
uznania. I - skupiony na swojej muzyce, wobec wygłaszanych do niego czołobitności - nie odezwał
się nawet jednym słowem.
* * *
A gdyby komuś przyszła bluźniercza myśl, że sprawozdawca Wasz w liczącego grzechy Tutivillusa
zmienionym jest to proszę bardzo, kto jeszcze nie czytał niech zajrzy do pokrzepiającej historii
o Mercedesie... .
Uwaga porządkowa. Zawsze można przydać organizowanemu przez siebie wydarzeniu muzycznemu
większego znaczenia przysyłając mi nań zaproszenie. Warto, bo dwa cele za
jednym wymachem zostaną osiągnięte: imprezę spopularyzuję niemiłosiernie
a i osobista kultura podniesie mi się niebotycznie.
- Wszak przecież wiadomo, że muzyka łagodzi obyczaje.