Wzmocniony posilnym rosołkiem niwelującym trudy minionej niedyspozycji wyruszyłem do Miasta.
Patrzę, a tam Centrum Sztuki Współczesnej, stonoga turystyczna i do tego jeszcze parę wystaw.
No to coś tam zachciało mi się obejrzeć będąc niepomnym przykrych doświadczeń. (CSW jest tubą
propagandową lewackiego genderyzmu w dosyć przykrym wydaniu).
- Liczyłem na to, że tym razem jak to kiedyś było będę miał szczęście.
No i w tym domyśle się nie zawiodłem, ale pewnie dlatego, że w obecnym sezonie para w CSW jest,
ale tylko w gwizdku.
- Dowody na powyższą tezę zostaną podane w niedługim czasie.
* * *
Wiekopomne materiały polemiczne dotyczące ciągu faktów składających się na temat "Jak
wybijano mi z głowy zainteresowanie sztuką współczesną" w obfitej ilości można znaleźć
jeśli wpisze się hasło "CSW" do wewnętrznej wyszukiwarki znajdującej się z lewej strony ekranu,
pod napisem "Przeszukaj Obserwatora".
Jednocześnie proszę zarezerwować sobie na lekturę sporo czasu i co najmniej jedno opakowanie
walium. To, że tabletki na uspokojenie mogą być potrzebne to fakt, ponieważ sztuka współczesna
w toruńskim wydaniu dramatyczną jest.
- Miłej lektury!
* * *
Nawiązując do wczorajszej notki informuję, że panu H.M. napisało się kolejną książkę, która wyszła
w Japonii w imponującym nakładzie 1 miliona egzemplarzy. Jeżeli ten ciąg przemyśleń zostanie przełożony
na jakiś zrozumiały dla mnie język to - biorę na świadków kwiaty kwitnącej wiśni - na pewno jej nie
przeczytam.
- Potrafię bez owczego pędu znaleźć sobie coś bardziej wartościowego.